Rozmowy na temat potencjalnej koalicji trwają. Oprócz gwarantów programowych stało się jasne, że dla uzyskania pewności, że dzielnica jest dobrze kierowana, konieczne jest posiadanie w zarządzie dzielnicy swoich przedstawicieli. Jest to też warunek do zbudowania partnerskiej, zdrowej koalicji. Napisali na swoim FB aktywiści miejscy z Komitetu Wyborczego Miasto Jest Nasze – Koalicja dla Żoliborza [middle1] Są zawiedzeni rozmowami programowymi z Koalicja Obywatelską, która wygrała wybory w naszej dzielnicy. Uważają, że „Ilość oddanych na nich głosów obrazuje chęć mieszkańców do istotnych zmian w funkcjonowaniu dzielnicy, wprowadzenia progresywnej polityki miejskiej.” Co na to Koalicja Obywatelska? Jak dowiadujemy się nieoficjalnie Obywatelscy uważają, że to oni wygrali wybory i to w sposób bezapelacyjny. Skoro tak jest to powinni wziąć odpowiedzialność za Żoliborz. Jak zapewniają są otwarci na postulaty aktywistów miejskich, ale to ich burmistrz i większość w zarządzie dzielnicy maja być gwarantem, że wszystko, na czym będzie zależało zwycięskiemu ugrupowaniu będzie realizowane. Sesja rady dzielnicy na wniosek KO po raz kolejny została przerwana. Ktoś musi ustąpić. Albo Obywatelscy spuszczą z tonu i ustąpią zapalczywym, ale dynamicznym aktywistom miejskim albo aktywiści miejscy zorientują się, że czas na radykalna zmianę jeszcze nie naszedł. Bo mieszkańcy tak naprawdę nie głosowali za taką zmianą, ale za tym, aby PiS nie rządził na Żoliborzu i w całej Warszawie. Tak nawiasem mówiąc rada dzielnicy ma niewiele twardych ustawowych kompetencji. Jej podstawową jest wybór burmistrza i zarządu dzielnicy. Odłożenie sesji do 5 grudnia może spowodować, że właśnie tego wyboru radni dzielnicy samoczynnie się pozbawią. Wszak 13 grudnia mija termin wyboru tych organów. Po tym terminie dojdzie do głosu Prezydent Rafał Trzaskowski i powoła zarząd komisaryczny. Podejrzewam, że za takim rozwiązaniem, nie głosował w niedawnych wyborach żaden mieszkaniec Żoliborza.
