Już dawno temu pewien teoretyk wojskowy i generał, niejaki Carl Phillip Gottlieb von Clausewitz doszedł do wniosku, że: „wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami”. Wszystko wskazuje na to, że na wschodzie politycy niebawem sięgną po te „inne środki”, jako że dotychczasowe w zasadzie zostały wyczerpane. Wojna, do jakiej może dojść nie będzie w jakimś egzotycznym kraju tylko za naszą wschodnią granicą. Teoretycznie nie jesteśmy stroną konfliktu, ale jako członek NATO możemy nią się stać z dnia na dzień. Czy jesteśmy przygotowani do wojny? Wszak to na terenie naszej dzielnicy znajduje się strategiczny cel, jakim jest posiadłość wybitnego polityka stojącego u steru naszego państwa, mając nadzór nad wszystkim w tym armią. Stąd, jeśli nad Warszawą pojawią się wrogie bombowce, należy liczyć się z tym, że pierwsze bomby spadną na naszą dzielnicę. Niestety po usłyszeniu syren alarmowych i obowiązkowemu włączeniu telewizora będzie można liczyć tylko na siebie lub na przysłowiowy łut szczęścia. Większość schronów przeciwlotniczych została już dawno wynajęta na kancelarie adwokackie lub inne biznesy a te, które pozostały i znajdują się obok Urzędu Dzielnicy Żoliborz oraz przychodni przy ulicy Szajnochy nie wiadomo, w jakim są stanie. Obiekty militarne, w których od biedy można by się schronić zastały również wynajęte dość wspomnieć Fort Sokolnickiego lub zamieniono w muzea. Teoretycznie zostają tunele metra, ale te również nie są przygotowane na zagrożenie. Jednym słowem sytuacja wygląda nieciekawie. Być może nie jest jeszcze za późno i warto przygotować się na nieprzewidziane sytuacje, które mogą jednak nastąpić? [middle1] Czytaj również: Zobacz także: Amrit znika z Placu Wilsona Zobacz także: Trudna akcja gaśnicza pożaru na działkach przy ulicy Gwiaździstej Zobacz także: Kosztowna rysa Zobacz także: Tajemniczy parking Zobacz także: Przejście dla pieszych przy ulicy Słowackiego