Zaraz po Świętach Bożego Narodzenia udałem się do marketu leżącego tuż poza granicą naszej dzielnicy zrobiłem drobne zakupy, poszedłem do kasy samoobsługowej wszystko zeskanowałem, zapłaciłem kartą, spakowałem i zacząłem przechodzić przez bramkę a tu nagle buuu. Natychmiast pojawił się pan z ochrony. Musiałem wyciągać wszystkie rzeczy. Oczywiście portfel schowałem do wysokiej kieszeni po wewnętrznej stronie kurtki. Pan obejrzał torbę zakupy i paragon powiedział, że to chyba parówki wszystko się zgadzało zatem przeszedłem jeszcze raz i nie było buuu. Po chwili pozwolono mi uprzejmie odejść. Dwa dni później w sklepie tej samej sieci sytuacja się powtórzyła. Tym razem pani kasjerka zwróciła mi uwagę, że rzeczą bucząca może być portfel. W jej ocenie był to portfel rozprowadzany tylko w tej sieci i miał trudne do znalezienia zabezpieczenia, które w praktyce trzeba było samemu znaleźć i usunąć. Oczywiście przeszedłem przez bramkę w różnych kombinacjach w obecności ochrony i tylko portfel buczał. Z pomocą pana z ochrony udał się znaleźć jedną nalepkę z drutem i usunąć ją. Dwa dni później przechodząc przez bramkę w tym samym markecie trzeci raz powtórzyła się sytuacja tylko tym razem przy wejściu. Od razu opowiedziałem panu z ochrony o co chodzi. Dżentelmen ten w każdym calu, zabrał mój portfel na specjalny stolik obejrzał go wnikliwie. Znalazł jeszcze jeden drucik, który usunął z mojego portfelika będącego prezentem świątecznym od mojej Mamy. Wydaję mi się, że działania takie prowadzone przez niektóre sklepy są bardzo ostrym naruszeniem dóbr osobistych. Czy zdaniem szanownych czytelników powinny ukazać się w ustawie odpowiednie karne sankcje ustawowe skierowane przeciwko osobom odpowiedzialnym za takie naruszenia czci i honoru? Sytuacje takie zdarzyły mi się w ciągu ostatniego roku nie raz i dotyczyły też innych podmiotów gospodarczych.