Reklama

Dramatyczna walka o życie Zosi Rozalki - potrzebne środki na dalsze leczenie i rehabilitację!

Zosia ma niecałe 3 latka. Dopiero od pół roku chodzi samodzielnie. Przeszła operację na otwartym sercu ratującą życie. Większość swojego krótkiego życia spędziła w szpitalu i na rehabilitacji. Teraz jest lepiej, ale wymaga dalszego leczenia.

Cieszyliśmy się bardzo, że będziemy mieli kolejną córeczkę. Na początku ciąży nic nie zapowiadało tragedii. Dopiero w 33 tygodniu podczas badania dowiedziałam się, że nasza córeczka ma wadę serca. Nic nie dało się zrobić. Pani profesor w Warszawie powiedziała, że wszystko będzie dobrze, wiele dzieci żyje z taką wadą serca. 

- wspomina mama Zosi. Pani Monika  spokojnie czekała na poród. Tym bardziej, że zostało wszystko ustalone i zaplanowane. Zosia miała się urodzić w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, a następnie miała być przewieziona do Centrum Zdrowia Dziecka. 

Zosia urodziła się  poprzez cesarskie cięcie w 40 tygodniu ciąży 26 kwietnia 2017 roku, tak jak zaplanowano, w Szpitalu Bielańskim w Warszawie.

Przy porodzie dostała 10 punktów apgar, czyli urodziła się jako zdrowe dziecko. Jednak już po 30 minutach trafiła na oddział intensywnej terapii dla noworodków.

Maleńka Zosia  walczy o życie 

- mówi mama.

Jak się okazało, nie było zagwarantowanego miejsca w Centrum Zdrowia Dziecka. Zaczęło się szukanie  w innym ośrodku – Kraków, Łódź. Stan Zosi pogarszał się. Spada saturacja, wyniki się pogarszają, intubują maleńkie ciałko. Nagle pojawia się karetka z Centrum po Zosię, nikt nie wie skąd…Ważne, że jest. 

- wspomina pani Monika. Mama Zosi wyszła ze szpitala po trzech dniach po porodzie. Mąż przez ten czas ukrywał przed nią jaki jest naprawdę stan dziewczynki

 Dopiero po moim wyjściu ze szpitala dowiedziałam się od niego jak naprawdę jest stan naszej córeczki. Na miejscu wszystko działo się bardzo szybko. Miał być tylko zabieg cewnikowania na ubytku międzykomorowym. Ale nie udało się. Wtedy lekarze podjęli  decyzję, że trzeba zrobić  operację ratującą życie. Po prostu wycięto córeczce przegrodę międzykomorową i założono zespolenie dzięki któremu żyła. Zosia ma serduszko jednokomorowe.  


- mówi mama. Operacja trwała 8 godzin i udała się. Zosia ponownie trafiła na OIOM.

 Córeczka miała otwartą klatkę piersiową. Nie można było jej zaszyć, bo narządy były obrzęknięte. Widać było jej małe, bijące serduszko.

- wspomina mama.  Dziewczynka leżała na  OIOMie podpięta do różnych urządzeń. Lekarze podjęli próbę zamknięcia klatki piersiowej w 4 dobie. Przy Zosi przez pierwsze dni siedział tata, który zauważył, że w worku od cewnika jest bardzo mało moczu. Wszczął alarm. Okazało się, że mostek po raz kolejny trzeba otworzyć a u Zosi pojawiła się niewydolność wielonarządowa(serce, nerki i wątroba)

A jednak ... przyszedł najgorszy dla nich dzień. Był to 2 maj 2017 roku. Stan Zosi pogarszał się. Lekarze mówili, że to już koniec.

Kazali nam się z nią pożegnać. Ciśnienie spadało, aż osiągnęło stan krytyczny. Wezwaliśmy księdza, żeby ją ochrzcić. Z pomocą rodziny udało nam się skompletować „wyprawkę” do chrztu. Uzyskaliśmy zgodę na wejście na OIOM dla nas rodziców i chrzestnych. Jednak kiedy ksiądz przyszedł, powiedział nam  że tu rozpoczniemy a resztę dokończycie w domu.

- wspomina mama.

Zdziwiliśmy się. Lekarze mówią o pożegnaniu, a ksiądz o powrocie do domu. I miał rację. Jak mówi mama, już po dwóch godzinach po chrzcie, parametry powoli szły w górę. I po 10 dniach profesor podjął decyzję o zamknięciu klatki piersiowej. Przez 2 tygodnie ciałko Zosi było utrzymywane w temperaturze 31-32 stopnie aby jak najszybciej zmniejszyć obrzęki narządów wewnętrznych. Przez dwa miesiące dziewczynka była dializowana. Rodzina wierzyła, że musi się udać. Po 7 tygodniach zaczęły pracować nerki. Pozostałe narządy powolutku ruszały. 

- opowiada mama. Zosia przeszła sepsę i szpitalne zakażenie. Dawała radę z tym walczyć. Nadal jednak była zaintubowana. 

Przeszliśmy kolejną bitwę o  pozbycie się rurki intubacyjnej. Mało kto wierzył, że Zosi się uda. Lekarze mówili, że sama nie da rady. Zosiek zrobił po swojemu i po 2 miesiącach na respiratorze zaczęła sama oddychać. Najpierw na tzw. noskach, a potem z pomocą maseczki tlenowej.  Wtedy byliśmy już pewni, że uda się naszej Zosi wyjść z tego - mówi pani Monika . Trafiła na kardiochirurgię, potem na kardiologie i po ponad 3 miesiącach wyszła ze szpitala. Wtedy zaczęła się rehabilitacja. 

Jak przywieźliśmy ją do domu była sztywna jak deseczka, nie poruszała się. Zaczęliśmy w Nidzicy intensywną rehabilitację ruchową. Rok walki o ruch rączki, nóżki. Raczkowanie. Pierwsze kroki. Ciągłe oczekiwanie na telefon z Centrum Zdrowia Dziecka z terminem kolejnej operacji. Niestety,  życie miało inny scenariusz. Czas uciekał, Zosia słabła, siniała. Planowa kontrola i ……. zaczyna się kolejna walka. Pani kardiolog w Olsztynie zostawia nas na oddziale na badania kontrolne, które zakończyły się transportem karetką do Warszawy, a tam  kolejna operacja ratująca życie. 6 lipca 2018 roku Zosia przeszła pierwszy etap leczenia serce jednokomorowych - zespolenie Glenna. I po tej operacji jak błyskawica zaczęła wracać do zdrowia

- dodaje jej mama. 

Niestety los znowu nie był dla Zosi łaskawy.. Powikłaniem po drugiej operacji jest stwierdzony u Zosi obustronny głęboki niedosłuch. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia bieżącego roku, Zosia przeszła operację wszczepienia implantu ślimakowego i pozostaje pod opieką Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach.

Nasza córeczka  jest dzieckiem radosnym, pogodnym, uśmiechniętym i bardzo żywym. Daje sobie radę cudownie. Żeby jednak udało się utrzymać stan serduszka i innych narządów staramy się o operację u człowieka, którego ręce czynią cuda z takimi jednokomorowymi serduszkami. Prof. Edward Malec, polski kardiochirurg ratujący serduszka w Niemczech

 

- mówi mama.  

Oprócz tego Zosia potrzebuje leczenia farmakologicznego, integracji sensorycznej, stymulacji pedagogicznej i  kontroli u specjalistów. A wszędzie trzeba dojechać. Na wszystko potrzebne są pieniądze.

Rodzina i przyjaciele błagają o pomoc. 

Przekazując 1% swojego wspomożesz Zosię w walce o zdrowe serduszko i szansę na normalne życie.

KRS: 000003794

Cel szczegółowy:  31976 Fedorowicz Zofia 

Można też dokonywać wpłat na subkonto Zosi podlegające pod Fundację "Zdążyć z Pomocą"
nr rachunku:
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
tytuł przelewu:
31976 Fedorowicz Zofia darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do