W ubiegłym tygodniu nie dało się wysiąść z tramwaju na tym popularnym, żoliborskim węźle komunikacyjnym, z powodu aromatu odkrytego szamba, który tam się unosił. To nie był zapaszek, to był straszliwy smród. Na środku placu trwały wykopki jakichś służb technicznych i myślałem, że to może naprawa awarii kanalizacji. Okazało się jednak, że na Pl. Kuronia pracowali spece od sygnalizacji świetlnej, których trudno podejrzewać o generowanie takich zapachów, chyba, że władze miasta, które stać, jak wiemy, na wszystko, wymyśliły, że teraz, zamiast zielonego i czerwonego światła, będziemy mieć sygnalizację zapachową, co w sytuacji na Pl. Kuronia przekładałoby się na odór i fetor, bo przyjemnego zapachu nikt tam nie przewidział. Dość niedawno okoliczni mieszkańcy pozbyli się stamtąd stacji benzynowej, o co walczyli przez wiele lat, to teraz mają może mniej trującą, ale bezwzględnie bardziej nieznośną przypadłość, której źródła niestety nie udało mi się zlokalizować. Trzeba dodatkowo zauważyć, że Plac Kuronia urodą nie grzeszy i od trzech lat po nadaniu nazwy temu miejscu, nikt o jego wygląd się nie zatroszczył. O ile u Turowicza kwitnie, o tyle u Kuronia usycha. Ale, jak to mówią w moim zawodzie – nikt nie jest prorokiem we własnej mogile.