Witam, Chciałabym zwrócić czyjąś uwagę na podwórka, jakie mamy od Metra Słodowiec do ul. Podczaszyńskiego. Idąc wzdłuż ulicy Marymonckiej, nie mamy ani jednego porządnego podwórka, wszystkie karuzele, piaskownice (w tym przypadku dobrze, że ich nie ma, bo nikt nie wymieniał piachu, były tylko wychodkiem dla kotów, ale w sumie szkoda), zjeżdzalnie (stała na betonie, na tzw. PLACYKU, można było ściągnąć płytki i wysypać piachem, ale po co, za dużo to kosztuje, a dzieci niech się bawią pod oknami), huśtawki. Nie wiem, czemu to ma służyć, ja rozumiem, że Stare Bielany się starzeją, że mieszkają tu głównie starzy ludzie, ale ci ludzie powoli wymierają (nie chcę, żeby to źle zabrzmiało), spadkobiercy sprzedają mieszkania i wprowadzają się nowi lokatorzy. Mieszkam na ul. Marymonckiej od ok. 34 lat, poza tym, że wszystko znika z podwórek, nie zauważyłam żadnej pozytywnej zmiany. Wychowuję 4 dzieci. Dwie córki prawie dorosłe, wspominaja jeszcze zabawę na PLACYKU, natomiast z maluchami nie mam gdzie pójść. Zostały mi tylko: Plac Kellera, MDK Bielany i place zabaw za ul. Żeromskiego. Wszędzie powstają nowe place zabaw, a tu nic. Jeszcze jak pracowałam, nie miałam często możliwości wyjść z dziećmi przed pracą na podwórko (chociaż na godzinę), zanim bym doszła, musiałabym już wracać. Nie wiem, nie rozumiem tej sytuacji, tu naprawdę jest gdzie zrobić porządny plac zabaw, jest dużo polanki przy Metrze Słodowiec, jest tzw. Placyk (między przedszkolami) i podwórka między blokami. Naprawdę dzieciom dużo do szczęścia nie potrzeba. Bardzo proszę zająć się sprawą podwórek na Starych Bielanach, tu naprawdę od lat się nic nie robi, WSTYD. Pozdrawiam Ania czytelniczka Informatora OD REDAKCJI Nasza redakcja dostała list od mieszkanki Bielan o tragicznym stanie tamtejszych podwórek, pozbawionych, choćby najmniejszych placów zabaw dla dzieci. Ta sytuacja dotyczy m.in. okolic ul. Marymonckiej od stacji metra Słodowiec i Al. Zjednoczenia. Odwiedziłam w związku z tym mój kraj lat dziecinnych, bielańskie podwórko, na którym znalazłam moją starą piaskownicę, która najwyraźniej już dawno zapomniała o swoim przeznaczeniu, porośniętą mało elegancką roślinnością, Wizja lokalna jeszcze paru miejsc potwierdziła fakt, że na bielańskich podwórkach króluje beton, nowe śmietniki i frustrująca cisza, w miejscach, gdzie kiedyś słychać był odgłosy dziecięcych zabaw. Może dzieci już nie ma i Bielany wymierają? Rodzice nie zawsze mają czas na szukanie odległych od domu placów zabaw dla swych pociech i podwórka jak były, tak i będą najbardziej dostępnym i potrzebnym miejscem dziennego i popołudniowego spędzania czasu na świeżym powietrzu dla naszych pociech. Jeżeli jednak będą one betonowymi pustyniami, jak wygląda to na załączonych zdjęciach bielańskich podwórek, nie ma szans na to, że wychowamy tam szczęśliwe pokolenia. Na takich podwórkach dzieci mogą jedynie poczuć, że nikt nie zatroszczył się o to, by świat był dla nich przyjazny, by było na nim miejsce właśnie dla nich. W imieniu mieszkańców Bielan, którzy zgłosili się do nas z tym problemem, apelujemy do włodarzy tej dzielnicy. Zróbcie z tym coś jak najprędzej, bo dzieci rosną szybko.