Mocno zaniepokojony sytuacją na Odrze, głęboko wierząc, że nieszczęścia chodzą parami, postanowiłem udać się nad Wisłę, aby na własne oczy przekonać się, czy wszystko jest w należytym porządku. Po dotarciu na miejsce na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być po staremu. Wisła płynie, jak płynęła, wędkarze moczą kije a co odważniejsi, uprawiają sporty ekstremalne. Niestety wnikliwie obserwując rzekę, jak i wędkarzy, nie dostrzegłem choćby najmniejszego śladu po żadnej choćby maleńkiej rybce. Uspokoiła mnie nieco przepływająca środkiem Wisły z rykiem silnika motorówka, gdyż jej śruba robiąca potężną falę nie podniosła z dna absolutnie nic, co mogłoby przypominać rybę. Natomiast przy samym brzegu pomiędzy kamieniami zauważyłem dziwną biało brązową pianę, której powoli przybywa. Podobno na Odrze też ktoś widział pianę. Nie miałem przy sobie papierków lakmusowych, aby sprawdzić odczyn wody ani tym bardziej innych skomplikowanych urządzeń pomiarowych, przy pomocy których można stwierdzić czy czasem w wodzie nie zachodzą jakieś zmiany. W razie by co zrobiłem parę zdjęć do archiwum i udałem się na Kępę Potocką sprawdzić, czy nic się nie zmieniło w tamtejszym kanałku. Czytaj również: Zobacz także: 3 lata Havany! Zobacz także: Bezdroża przy ulicy Anny German Zobacz także: Bałagan na ulicy Adama Mickiewicza Zobacz także: Prawdziwy As z Żoliborza Zobacz także: Nowa Prochownia, czyli marsjański klimat w Parku Żeromskiego