Już jutro 15 lipca minie dokładnie 607 lat kiedy to niejaki Henryk Tucholski w kręgach zbliżonych do krzyżackich zwany jako Heinrich von Schwelborn miał czelność wbić w ziemię dwa nagie miecze poganiając naszego króla Władysława II Jagiełłę do rychłego rozpoczęcia bitwy znanej dzisiaj jako Bitwa pod Grunwaldem. Razem z mieczami zostawił też swoją odwagę ponieważ dał nogę z pola bitwy próbując ukryć się w pobliskiej wsi. Został jednak ujęty i jak to bywało wówczas w ferworze walki stracił głowę. I to dosłownie ponieważ została mu obcięta. Nie mniej dwa nagie krzyżackie miecze stały się symbolem zwycięstwa pod Grunwaldem. Razem z innymi wojennymi trofeami trafiły do ówczesnej stolicy czyli do Krakowa. Przez kilkaset lat były przechowywane w skarbcu na Wawelu Nawet kiedy stolica została przeniesiona do Warszawy insygnia królewskie pozostały w Krakowie. Niestety podczas rozbiorów w połowie XIX wieku miecze zaginęły. Okolice ulicy Barszczewskiej są pełne nieodgadnionych tajemnic. Być może kiedyś odnajdą się też zaginione krzyżackie, całkiem gołe miecze. Albo przynajmniej natrafimy na ich trop. Zdjęcie wykonano całkiem przez przypadek przy ulicy Barszczewskiej
