Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa „Żoliborz Centralny” wykonuje od kilku lat remonty elewacji w poszczególnych swoich koloniach. Głównym zagadnieniem dla Zarządu tej spółdzielni są zasoby w tzw. „Starym Osiedlu”, czyli w kwartale ulic Krasińskiego – Słowackiego – ks. Popiełuszki (d. Stołeczna). Pierwsze remonty elewacji odbywały się jeszcze za czasów kiedy prezesem WSM „ŻC” był Robert Poszwiński. Przeprowadzono remonty m. in. na IV kolonii, gdzie chciano budynki pomalować na żółto – jeden z nich został pomalowany spośród trzech budynków w tej kolonii. Rzecz wydawałaby się całkiem normalna, lecz nie w przypadku tego miejsca. Osiedle WSM na Żoliborzu położone jest na terenie Żoliborza Historycznego wpisanego do Rejestru Zabytków - Nr rejestru Ks. 994 A z dnia 30.09.1980 r. Ponadto osiedle to jest wpisane do Rejestru Zabytków jako zespół urbanistyczno-budowlany Żoliborza Centralnego - Nr rejestru 1502-A z dnia 15.07.1992 r. Nic dziwnego, ponieważ osiedle to zostało zaprojektowane przez wybitnych architektów Bruna Zborowskiego, Juliusza Żakowskiego, Jana Chmielewskiego, a także przez Barbarę i Stanisława Brukalskich. Byli oni architektami przełomowymi w historii polskiej architektury. Poszukiwali oni nowych rozwiązań do budowy kolektywnego budownictwa mieszkaniowego. Zadaniem ich było odejście od budowy tzw. „studnii”, czyli podwórek do których nie docierało słońce. Poza tym poszukiwano nowych rozwiązań estetycznych. Byli architektami awangardowymi, byli pionierami modernizmu w Polsce. Ich architektura jest nie tylko wizytówką WSM, czy Żoliborza, ale także jest ikoną architektury modernistycznej w kraju. W WSM ”ŻC” powstało pewnego rodzaju zagrożenie. Okazało się, że wpisy do Rejestru Zabytków nie chroniły wszystkiego. Najpierw zaczęły się zakusy na nową dogęszczajacą zabudowę kubaturową przeznaczoną na usługi i mieszkania na terenie kolonii VI. Planowano wyburzuć kotłownię, kino Tęczę i przedszkole przy ul. Suzina. Osatecznie największe zagrożenie wystąpiło na XIII kolonii. Budynek tej kolonii, to tzw. Dom dla Samotnych proj. Barbary i Stanisława Brukalskich. Zaprojektowany jeszcze przed wojną, został zrealizowany w latach 1947-48. Budynek poza swoją modelową funkcją mieszkalno-usługową posiada świetny detal architekoniczny z zewnatrz jak i wewnątrz. Chodzi tu przede wszystkim o spiralną klatkę schodową umieszczoną w ryzalicie, przypominającym latarnię morską. U podnóża tych schodów znajduje się fantastyczna mozaika autorstwa tych samych architektów co sam budynek. Mozaika powstała z gruzów zniszczonej Warszawy i przedstawia kompas oraz czerwone zachodzące słońce. Jest to unikatowy detal dla polskiego modernizmu. Niestety tak wspaniała rzecz nie jest tu prawnie chroniona mimo wpisów obszarowych Żoliborza Centralnego jak i Historycznego. Wpisy obszarów chronią jedynie przestrzeń, czyli chroni bezpośrednio same budynki z zewnątrz. Natomiast aby ochrona ta dotyczyła wnętrz, tj. w tym przypadku mozaiki – potrzebny jest indywitualny wpis do rejestru zabytków tej nieruchomości. Stowarzyszenie Żoliborzan wystąpiło o taki wpis do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków – obecnie postępowanie w tej sprawie nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Kilka lat temu Robert Poszwiński – były prezes WSM „ŻĆ” planował wybudować windę w duszy klatki schodowej, która miała przykryć mozaikę. Obecnie mimo wielu dobrych przykładów świetnie wyremontowanych elewacji na różnych koloniach WSM, jest wiele wykonanych błędów, których konserwator nie dopilnował. Mieszkańcy IV kolonii występowali o zadaszenie galerii na ostatnich kondygnacjach. Został wykonany projekt, który został zatwierdzony przez konserwatora. Założenie tego nowego zadaszenia polegało na powieleniu płaszczyzny stropu kondygnacyjnego z galerii, co zdaniem pani Marii Brukalskiej – wiceprezes Stowarzyszenia Żoliborzan, spadkobierczyni praw autorskich projektantow IV kolonii, a jednocześnie byłej Wojewódzkiej Konserwator Zabytków w latach 1991-2000 jest absurdalne. Stworzenie tej siermiężnej płaszczyzny zadaszenia galerii, zniszczyło charakterystyczną bryłę i formę tego budynku. Zdaniem pani Brukalskiej – zadaszenia te powinny zostać wykonane ze szkła hartowanego, które mogłoby być podwieszane na linkach stalowych. Wtedy zadaszenie to byłoby na niższej i zarazem praktyczniejszej wysokości, dzięki której nie zacinałby deszcz, a z daleka nie psułyby wizerunku tej kolonii. Kolejnym popełnionym błędem są balustrady. Szczególnie te które są w galeriowcu na kolonii VII. Tamten właśnie budynek widnieje na wielu starych pocztówkach, książkach czy gazetach poświęconym WSM-owi. Przed wojną budynek ten miał pełne balustrady wykonane z muru. Owe balustrady dzieliły elewację na pasy poziome i zdeżały się z bryłami pionowymi, pełniącymi funkcję ryzalitów z klatkami schodowymi. W okresie PRL balustrady zastąpiono płytą włókno-cementową. Efekt był na tyle inny, że balustrada ta była cieńsza, a obserwator oglądający je z zewnątrz – widział wystające płaszczyzny stropów galerii spod tych balustrad. Po tylu latach, kiedy niedawno przeprowadzono remont tej kolonii, nie odtworzono stanu pierwotnego sprzed II wojny światowej, co gorsza nawet nie odtworzono stanu jaki był przed remontem. W miejsce starej płyty zamontowano okucia stalowe z wypełnieniem. W to wypełnionie zastosowano płytę Minerit, która kończy się co jakiś czas i są ogromne szpary w postaci pionowych luk, a także na wierzchu tych płyt widoczne są oszpecająe je nity. W tej sposób obserwując zdjęcia współczesne ze stanem przedwojennym, są nie do poznania. Została zmieniona cała forma tych budynków, także trudno tu mówić o konserwacji tych obiektów. Czy nie powinny być wyciągniete odpowiednie konsekwencje ze strony podmiotów podejmujące takie działania? W dalszym ciągu brakuje profesjonalnego podejścia do ochrony i konserwacji obiektów modernizmu międzywojennego jak i powojennego. Wiktor Zając