Tymczasem okazuje się, że musimy oswoić coś, co wydawało nam się oczywiste i bezdyskusyjne od wiek wieków, ale okazuje się, że nic tak nie rozgrzewa publicznej dyskusji, jak powrót starych tematów w nowej odsłonie. Pojawienie się w Warszawie komunikacji rowerowej spowodowało pojawienie się nowego arbitra – pełnomocnika Prezydenta Warszawy ds. komunikacji rowerowej, którym został pan Łukasz Puchalski. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby taki pełnomocnik funkcjonował w przypadku komunikacji tramwajowej, autobusowej, czy samochodowej. Sam pełnomocnik twierdzi, w wywiadzie, jaki udało mi się usłyszeć w radio, że nie jest zwolennikiem podziałów na rowerzystów, tych, co jeżdżą samochodami czy komunikacją miejską, bo wszyscy są użytkownikami tej samej drogi, więc o co właściwie chodzi? Internauci już domagają się pełnomocnika ds. rolek i hulajnog. Piesi też powinni upomnieć się o swojego pełnomocnika, bo but to przecież najstarszy transport na świecie. Tymczasem mamy pełnomocnika od pedałowania i najwyraźniej musimy z tym żyć i uznać wyższość roweru nad każdym innym transportem, który pełnomocnika nie ma. Jak nie możemy w otaczającej nas rzeczywistości odnaleźć logiki, to po prostu, odpuściwszy sobie tę nerwicę natręctw, przestańmy szukać czegoś, czego do grobowej deski nie odnajdziemy.