Pogoda w pierwszą niedzielę po wprowadzeniu przez rząd stanu zagrożenia epidemicznego, była niezwykle piękna i wiosenna. Zapewne, gdyby nie wirus ulice byłyby pełne warszawiaków, chcących odpocząć po ciężkim tygodniu pracy. Kiedy sam udałem się na spacer, który nawet w obecnym okresie jest zalecany przez lekarzy, zobaczyłem puste place zabaw i tylko kilkanaście osób z psami czy z małymi dziećmi. Warszawa, jak i Żoliborz opustoszały, jakby święta przyszły w tym roku znacznie wcześniej. Mimo iż, ludzi na ulicach jest mniej, świat przyrody żyje dalej, ptaki nadal latają, liście rosną, słońce nadal świeci, one nie mają kwarantanny, a raczej nie mogą sobie na nią pozwolić. Nasz świat przeżył już nie jedną epidemię i zapewne będzie musiał się zmierzyć z jeszcze nie jedną. Jednak cała sytuacja powinna nam wszystkim dać wiele do myślenia. Ludzie w wyniku ciągłego dążenia do coraz większego zysku i własnych przyjemności zapominają o tym, co najważniejsze. A najważniejsze jest zdrowie, rodzina oraz wykorzystanie jak największego czasu naszej ziemskiej egzystencji na spędzenie go ze swoimi bliskimi. Nasza praca nie powinna być nakierowana jedynie na zysk, a również na samorozwój człowieka. Nie powinniśmy być jedynie narzędziami a twórcami. Pieniądz przysłonił nam proste rzeczy, które potrafią sprawić radość. Mam nadzieję, że tak jak teraz każdy pragnie bez strachu wyjść na spacer, tak będzie doceniać tę możliwość spędzenia wolnego czasu kiedy zagrożenie minie. Cieszmy się tym, co nas otacza, nasz świat jest piękny, doceniajmy to w każdej chwili naszego życia. Wszyscy kiedyś, będziemy musieli udać się w podróż, która powiedzie nas w nieznane, dlatego korzystajmy, dopóki możemy z tego, co mamy tutaj na ziemi. Bartosz Kałuża -Żoliborski Obserwator