Reklama

Ukwiecone pomniki pamięci

W oktawę Wszystkich Świętych cmentarze przestają być jedynie nekropoliami, zbiorowymi miejscami pochówku, miejscami wspomnień o zmarłych i wydarzeniach, które przeniosły do wieczności zwykłych ludzi, bohaterów narodowych czy świętych.

 

Wydaje się, że w tym czasie nie obyczaj, a sam instynkt nakazuje wyruszyć z domu i odwiedzić groby. Masowość tego działania jest wręcz oszałamiająca, choć nikt nie zastanawia się specjalnie nad tym fenomenem. Odwiedzić pobliski cmentarz to żaden problem, ale przejechać setki kilometrów do oddalonych od siebie miejscowości, czasem poza granice kraju, by w ciągu na ogół dwóch dni odwiedzić wszystkie rodzinne groby, to jest już działalność natchniona połączona ze sportem wyczynowym, zważywszy, że ilość bliskich zmarłych powiększa się w znaczący sposób po akcji "znicz" na polskich drogach.

Nie mają tu większego znaczenia względy światopoglądowe. Wojujący ateiści pędzą na groby w te dni, a w ich wydaniu memento mori, z punktu widzenia człowieka wierzącego, ma wizerunek najsmutniejszy z możliwych.

Dla katolika nieistotna jest przecież ilość grobów, jakie jednego dnia odwiedzi. Kościół Katolicki w oktawę Wszystkich Świętych ustanowił możliwość uzyskania odpustu zupełnego, który można ofiarować za zmarłych. Jeden odpust, jednego dnia za jednego zmarłego i tak przez całą oktawę. Nie istnieją więc względy religijne, które nakazywałyby katolikom bieg po sześciu cmentarzach w ciągu jednego dnia.

Dlaczego więc tak się dzieje?

Otóż mam wrażenie, że w te dni oktawy Wszystkich Świętych mamy do czynienia z powrotem naszej pamięci.

Nic nie odsuwa nas tak od śmierci, jak życie. Mamy go w bród, czasem aż nadto, aż do bólu głowy i spuchniętych kostek. Inną jest sprawą, czy jest ono dla nas łaskawe, ale faktem najbardziej oczywistym jest, że jest, i pochłania nas bez reszty.

Na co dzień wspominamy jedynie tych, którzy odeszli do wieczności całkiem niedawno, których brak odczuwamy w naszej codzienności, lub tych najdroższych, których brakować będzie zawsze. Reszta spoczywa w głębokich pokładach naszej pamięci, których, owładnięci życiem, już nie odwiedzamy.

Ale wówczas, gdy przychodzą dni kojarzone li tylko ze zmarłymi, nagle pamięć powraca z fanfarami, a z nią troska połączona z poczuciem winy żyjących, że pozwolili sobie na zapomnienie.

I w taki oto sposób rozpoczyna się coroczny exodus.

Należy on do zwyczajów o mocnym podłożu i nigdy nie zaniknie.

Tym podłożem jest właśnie pamięć i pragnienie łączności z własnymi korzeniami, a wreszcie jungowska nieświadomość zbiorowa, która wiedzie nas instynktownie ku kontemplowaniu spraw ostatecznych.

Ta coroczna, nostalgiczna wędrówka do grobów wydaje się być archetypowym symbolem wędrówki człowieka ku swoim zapomnianym korzeniom, a  miejscem wyjścia  i ostatecznym celem jest Bóg Ojciec, do którego zmierzamy wszyscy.

Niech w tym roku słońce świeci wszystkim wędrowcom, na których czekają groby bliskich – ukwiecone pomniki pamięci.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Joanna Kania - Karmalska
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do