Kochana Redakcjo, gdy zgodnie z dobrym obyczajem prasowym przedstawiciel redakcji dokonywał sprawdzenia zasadności przekazanych Wam uwag o otoczeniu budynku TBS przy ul. Opalińskiej 5/7, jego obecność została zauważona. Pracownicy spółki TBS zostali natychmiast powiadomieni o zagrożeniu. Na skutek tej wizyty w trybie natychmiastowym zakupili co najmniej jeden woreczek ziemi i torebkę nasion trawy oraz zlecili wykonanie dodatkowych czynności pracownikowi firmy dbającej o stan czystości budynku. Nie dokonano wprawdzie renowacji trawników, ale tu i ówdzie miejsca po brakującej trawie posypano ziemią ogrodową i wysiano nasiona. Przez jeden dzień tak poprawione brzegi trawników wyglądały nieco bardziej przyzwoicie. Tylko nieco bardziej przyzwoicie, bo przecież nadal dominuje widok niedobranych krzewów i bujnie pleniących się chwastów. Niestety „buraków” ci w naszym kraju dostatek. Już na drugi dzień te oszczędne uzupełnienia zostały zdewastowane – widniały na nich przede wszystkim liczne i mocno zagłębione ślady męskich stóp i łap ogromnego psa. Stare przysłowie mówi: „Pokaż mi jak mieszkasz, a powiem ci kim jesteś”. Szkoda, że niektórzy mieszkańcy budynku zapominają o tym, że stan tych trawników świadczy nie tylko o trosce spółki TBS o stan budynku i jego otoczenia, ale także o kulturze osobistej zamieszkujących go ludzi. Obserwujemy, jak uaktywniają się liczni przeciwnicy wszelkiego rodzaju ogrodzeń. Niestety, a potwierdza to przykład naszych trawników, poziom kultury naszego społeczeństwa wymusza stawianie barier uniemożliwiających dewastację. Spółka TBS z uwagi na zainteresowanie prasy wykonała drobne działania dokonując opisanych uzupełnień na trawnikach przed budynkiem. Pomimo ich dewastacji pozostało jednak trochę kępek kiełkującej trawy. Maleńki plus za zamiary, chociaż gorzej z wykonaniem... Tak więc, kochana Praso, jeśli jeszcze nie jesteś, to masz duże szanse, by stać się potęgą... Może dzięki Tobie „ucywilizuje” się nam, tak zazwyczaj mało życzliwy najemcom, nasz Prezes spółki. Bogusław Dolata
