Chyba Żoliborzanie w kwestii nazw swoich ulic wykazują znikome zainteresowanie i to boli. Na przykład mieszkańcy Targówka potrafili przeforsować to, że mają u siebie skwer Ciechowskiego, który na Targówku mieszkał. Pokolenia wychowały się na muzyce Republiki i każdemu, kto przechodzi obok takiego ronda gra w duszy i młode lata się przypominają. Zazdroszczę mieszkańcom Targówka. Czy Żoliborzanie nie mają sentymentów własnych i własnych pomysłów na swoje otoczenie?! Rada Dzielnicy Żoliborz, a właściwie grupa radnych trzymająca władzę za każdym prawie razem daje plamę i wbrew Żoliborzowi, przeforsowuje pomysły miasta w dziedzinie najbliższej mieszkańcom - na jakiej ulicy będą mieszkać, robić zakupy, chodzić do dentysty. Żoliborz żyje pomysłami, inicjatywami i duchem swoich mieszkańców. Czy, aby na pewno żyje? Grabarz