Na Potoku, w nocy z soboty na niedzielę pojawiła się agitacja wyborcza na ciągu pieszym, rewelacyjnie widoczna z licznych w tym rejonie okien budynków. Nikt oczywiście nie słyszał, nikt nie widział. Chyba szukanie pełnego poświęcenia fana tego kandydata na europosła mija się z celem. I mimo to, że prawo jest prawem i łamać go nie należy (cały czas tak twierdzę), to jednak temu obywatelowi chciało się w nocy malować agitację wyborczą na chodniku i narażać się na karę z Kodeksu Wykroczeń, a 78% procentom wyborców nie chciało się nawet pójść do urn. Powstaje pytanie, kto w tym momencie jest obywatelem? Czy ten, co naruszył prawo a ewidentnie obchodzi go, kto będzie naszym europosłem, czy ci obojętni lub zdegustowani, całkowicie nieaktywni w działaniach obywatelskich. Oczywiście prawa należy przestrzegać, ale też należy wypełniać je swoją aktywnością, wolą, świadomym poczuciem tego, że jednak mamy wpływ na rzeczywistość, jaka nas otacza. Bo nie może być tak, że wykroczenie przeciw prawu będzie jedyną nadzieją, że duch w narodzie nie ginie.