14 lutego w Środę Popielcową odbyła się w Kościele pod wezwaniem Św. Stanisława Kostki Msza św. w intencji zaginionego Tomasza Mackiewicza i jego rodziny. [middle1] I tak to, Tomasz Mackiewicz stał się żoliborzaninem. Wielu z nas przeżywało jego zmagania na Nanga Parbat, nawet tacy jak ja, co o wspinaczkach nie marzą. Ale Tomasza nietrudno zrozumieć. Jego życie jest poszukiwaniem Boga i człowieczego sensu istnienia. Poszukuje Go na granicy życia i śmierci, w zmaganiu z nałogiem, we wspomaganiu trędowatych i na wielkich, niedostępnych zwykłemu człowiekowi szczytach, na których spotkać można już tylko Boga. Góry to biblijne miejsca spotkania z Bogiem. Synaj, Tabor, to symbole objawienia się Boga człowiekowi, symbole poznania prawdy, której wszyscy przecież szukamy. Tomasz ma i odwagę i potrzebę poszukiwania prawdy na koronie ziemi. Bo wiara, jak uczy historia Kościoła i jego Świętych, to przecież ekstremalna, duchowa wspinaczka, balansowanie na krawędzi przepaści, zmaganie z wiatrem i śnieżycą często do utraty tchu. Można mu bardzo zazdrościć tych przeżyć. Ale dzięki niemu my również możemy przeżywać i kontemplować choć z daleka, jako widzowie, tę piękną w swym trudzie, grozie i surowości podróż ku niebu. Zdjęcia do artykułu otrzymaliśmy dzięki uprzejmości żony Tomka Mackiewicza