W dniu 31 grudnia 2021 roku w wieku 74 lat odszedł z tego świata Mirosław Paczyński, lider i wieloletni działacz żoliborsko-bielańskiego koła Komitetu Obrony Demokracji. Mirek był jednym z założycieli tego koła i już od 2015 roku włączył się w działalność tej organizacji poprzez organizowanie działań KOD-u na Żoliborzu i Bielanach oraz uczestnictwo w obywatelskich protestach. Większość mieszkańców obu dzielnic mogła go zapewne spotkać na ulicy, podczas którejś z akcji zbierania podpisów, akcji ulotkowych, czy różnego rodzaju spotkań ze znanymi osobistościami, jakie niegdyś były organizowane przez nasz lokalny KOD. Dodatkowo aktywnie pomagał środowiskom opozycji podczas różnego rodzaju kampanii wyborczych po 2015 roku na terenie Żoliborza i Bielan. Przyczyną śmierci była niestety choroba nowotworowa, z którą zmagał się od paru lat, jego bliscy znajomi, usłyszawszy, że Mirek trafił do szpitala, sądzili, że tym razem znów się uda. Nie był to przecież w ostatnich latach pierwszy raz, dlatego wszyscy myśleli, że niedługo będą mogli po raz kolejny spotkać się z nim i porozmawiać. Niestety stało się inaczej. Równo tydzień po swojej śmierci w chłodny, ale zarazem słoneczny piątek 7 stycznia 2022 roku o godzinie 11:00 w kościele św. Marii Magdaleny na Wawrzyszewie przy ulicy Wólczyńskiej 64 odbyły się uroczystości pogrzebowe, na które oprócz rodziny licznie przybyli sąsiedzi, aktywiści KOD oraz znajomi i przyjaciele. Po pięknej mszy pogrzebowej, zwieńczonej skłaniającym do refleksji kazaniem księdza dotyczącym ludzkiej egzystencji na świecie doczesnym, istoty i znaczenia śmierci człowieka oraz życia wiecznego po śmierci, zgromadzeni w kondukcie żałobnym, trzymając w ręku białe róże, współtowarzyszyli Mirkowi w jego ostatniej ziemskiej drodze, której kresem była mogiła na pobliskim cmentarzu Wawrzyszewskim, gdzie przy akompaniamencie zagranej na skrzypcach muzyki „Obój Gabriela”, skomponowanej przez Ennio Morricone z filmu „Misja”, pochowano zmarłego. Kiedy myślę o Mirku, o tym, w jakich okolicznościach i sytuacji go poznałem, chciałbym pożegnać go słowami: „Dziękuję Mirku, że mogłem poznać kogoś takiego jak, Ty”. Byłeś osobą, która w swojej działalności nigdy nie patrzyła na osiągnięcie własnych korzyści, czy osobistą karierę. Byłeś z ludźmi i robiłeś wszystko, co mogłeś dla tych ludzi. Nie byłeś typem człowieka, który tylko wydaje polecenia innym i oczekuje rezultatów, byłeś liderem, który całą swoją działalnością starał się dawać przykład innym, inspirować ich. Nie ważne, jak się czułeś, czy było chłodno, czy był upał, deszcz czy wiatr, zawsze stałeś na posterunku ze swoimi towarzyszami broni w walce o wartości, w które wierzyłeś. Starałeś się być na każdym proteście, w którym mogłeś wyrazić swoje poglądy i w demokratyczny sposób przekonywać innych do wizji Polski, jaka była ci bliska, nie narzucając przy tym innym swoich poglądów. Byłeś człowiekiem, jakich mało jest na tym świecie, a których, kiedy odchodzą, bardzo brakuje i trudno jest zastąpić. Potwierdził to twój pogrzeb, na który oprócz rodziny, licznie przybyli twoi przyjaciele i znajomi, również ci, z którymi poznałeś się na szańcach walki o bliskie ci wartości oraz inni, którzy z potrzeby serca uznali, że chcą cię pożegnać po raz ostatni. Jedynym cierniem będącym smutnym docenieniem twoich zasług, a raczej ich brakiem był fakt, że na pogrzeb nie przybył nikt z lokalnych władz samorządowych, czy radnych dzielnicowych bądź miejskich, którzy najwięcej zasługują właśnie takim osobą jak Ty, a których było jedynie stać na wyrażenie swojego żalu po twojej śmierci na Facebooku. Pozostawmy jednak tę postawę w wymownej ciszy. Mirku, raz jeszcze chciałbym ci podziękować z to, że w swoim jak dotychczas krótkim życiu mogłem poznać kogoś takiego jak Ty. Zwykłego skromnego człowieka, zawsze chętnego do pomocy, który powinien być w dzisiejszych czasach wzorem i przykładem prawdziwego bohatera dla młodych pokoleń Polaków. To właśnie dzięki takim ludziom jak ty nadal może się tlić nadzieja na lepszy świat. Wszystkim, którym brakuje Mirka, chciałbym zacytować fragment pewnej sentencji nagrobnej, jaka widnieje na nagrobku naprzeciwko grobu moich dziadków na cmentarzu Bródnowskim. Myślę, że gdyby Mirek miał okazję raz jeszcze się do nas zwrócić, to powiedziałby to samo: „Nie czekajcie na mnie, ja już nie wrócę. Nie śpieszcie się, ja na was poczekam”. Mirku, w swojej działalności obywatelskiej zawsze szedłeś w pierwszym rzędzie, z dumą trzymając sztandar swoich wartości. Życie twoje najlepiej wyraża zawołanie starej Cesarskiej Gwardii Napoleona, mówiące, że: „Gwardzista umiera, ale się nie poddaje”.