Z perspektywy czasu można powiedzieć, że największą zaletą mieszkania na Sadach nie jest standard mieszkań (choć pamiętajmy, że Sady I i tak miały luksusowe mieszkania w porównaniu z niektórymi gomułkowskimi ). Cenimy Sady za ciszę podwórek, zieleń i - choć coraz częściej ta cecha jest w kratkę - za... sąsiadów. Podwórka na Sadach są może cichsze niż kiedyś, bo jest mniej dzieci, a w Parku Sady jest plac zabaw, którego nie było, gdy byłem dzieckiem. Otóż w najstarszej części Sadów Żoliborskich, podobnie jak w innych miejscach, place zabaw pozarastały, bo i dzieci znacznie mniej. Ale kiedyś były one całkiem ludne i niżej podpisany też tam bywał, choć może mieszkał zawsze w dziesięciopiętrowcu. Jedno z tych podwórek opisałem ostatnio, z powodu zalegających śmieci. Śmieci zniknęły, widziałem tylko puste butelki po piwie, pijacy nie próżnują... Cieszy fakt, że jakiś gospodarz zatroszczył się o czystość tego podwórka, przylegającego do domów z adresami na Braci Załuskich. Niestety nie było go kiedy indziej i tu już straty stały się większe. Otóż ten plac zabaw i nie tylko ten, otoczony jest asfaltową opaską - chodniczkiem, do którego w wielu miejscach przylega dostojny, duży chodnik, w kawałkach ze starych jeszcze płyt, a w innych miejscach nowomodnie wykostkowany. Ponieważ może nie każdy czytelnik wie, do czego służą owa opaska, to wyjaśniam, że jest to trasa dla rowerków. Niżej podpisany pamięta, jak był uczony jazdy na rowerze na dwóch kółkach właśnie na tej opasce przez zabieganego tatę. Z racji tego dziecięco-rowerkowego zastosowania, choć nigdy nie było to zrobione równo, zawsze była niewielka różnica poziomów opaski i chodnika, by właśnie można było dostrzec różnicę, ale była ona symboliczna, żeby nikt sobie krzywdy nie zrobił. Ano tak było, ale jak kiedyś zabrakło wyraźnie gospodarza (albo piątej klepki) przy odbiorze technicznym wyremontowanego chodnika, tak od tej pory różnica poziomów zrobiła się, jak przy krawężniku od trasy ekspresowej. Żeby nas rowerek nie przejechał i nie ochlapał.