Reklama

Potrzeba nam prawdy

29/06/2013 16:02

Rozmowa z Sulimirem Stanisławem Żukiem autorem książek "Skrawek piekła na Podolu" i "Warszawa w ogniu - 44"


P. Urodził się Pan w Warszawie, od wielu lat mieszka Pan na Żoliborzu. Skąd ten dramatyczny, autobiograficzny wątek związany z Podolem?

O. Mój ojciec, warszawiak, jako młody chłopak wziął udział w wojnie polsko - bolszewickiej w 1920 r. Gdy wraz z polska armią stacjonował w Hucie Pieniackiej (było to województwo tarnopolskie, powiat Brody) poznał moją matkę i poślubił ją po zakończonej wojnie. Niedaleko Huty Pieniackiej moi rodzice zbudowali dom (piękną modernistyczną willę zaprojektowaną przez żoliborskiego architekta Hipolita Rutkowskiego) i tam zamieszkaliśmy. Tam też spędziłem najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa.

P. A gdzie mieszkali Pana dziadkowie?

O. Dziadkowie aż do swojej tragicznej śmierci mieszkali w Hucie Pieniackiej. Była to piękna i zasobna miejscowość, znajdujące się cztery kilometry od wspaniałego zamku w Podhorcach. A Podhorce z kolei, moim zdaniem urodą ustępujące jedynie Wawelowi, były związane z rodziną wybitnego, polskiego króla Jana Sobieskiego.

P. Wiem, że w Hucie Pieniackiej w 1944r., o rok później niż miało to miejsce na Wołyniu, zginęło w męczeński sposób około 1000 osób.

O. Nie tylko w Hucie Pieniackiej. Ginęli Polacy w większości polskich wiosek. Dziesięć kilometrów na wschód od Huty Pieniackiej w Podkamieniu, starej historycznej miejscowości dokonano również straszliwego ludobójstwa. W okrutny sposób zamordowano tam ponad 600 Polaków. W sumie liczba ofiar ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku OLLN, UPA, i SS- Galizien sięga co najmniej 150 tysięcy Polaków.

P. Te wydarzenia są tak straszne i porażające, ze trudno o tym nawet czytać, nie mówiąc już o tym, że była taka ogromna liczba Polaków, którzy w ten sposób ponieśli męczeńską śmierć.

O. Śmierć męczeńska taka jak przecinanie piłą na pół, rozrywanie końmi, obcinanie kończyn, wydłubywanie oczu, topienie dzieci w studniach, palenie żywcem w setkach domów, stodół, a nawet w kościołach, było zaplanowane po to, aby Polacy nigdy nie chcieli wrócić na te tereny.

P. Można sobie wyobrazić jak zostali psychicznie okaleczeni także ci, którzy przeżyli.

O. Dopóki nie napisałem książek żeby przerwać milczenie na temat ofiar ludobójstwa i ich męczeństwa, budziłem się z krzykiem w nocy. Jeszcze teraz gdy o tym mówię, nie mogę powstrzymać łez. Na szczęście prawda o tym, co wydarzyło się na Wołyniu i Podolu, a także na części Lubelszczyzny i w przemyskiem, zaczyna przedzierać się coraz bardziej do świadomości większości Polaków, nie tylko rodzin ofiar. Szkoda tylko, że nadal bardzo wielu Ukraińców nie chce stanąć w prawdzie, na której dopiero można budować prawdziwie przyjazne stosunki.

P. Pamiętam, że kiedyś w rozmowie powiedział Pan - nie ma złych narodów, są tylko złe i zbrodnicze ideologie.

O. Po tych wszystkich strasznych doświadczeniach związanych z ludobójstwem dokonanym na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich nadal tak uważam. Mimo, że straciłem ukochanych dziadków i wielu krewnych, mimo, że widziałem zamordowane i torturowane w niewyobrażalny sposób ofiary, pamiętam też o Ukraińcach, którzy nam pomogli i dzięki którym przeżyliśmy. Nie zgadzam się jednak, aby ze względów politycznej poprawności przekłamywać historię. Prawda jest także ważna dla Ukraińców, nie tylko Polaków. A ponadto Polacy na Wołyniu i Podolu, ofiary czystki etnicznej potrzebują pamięci i jakieś formy zadośćuczynienia. Jesteśmy im to winni.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Izabella Anna Zaremba
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do