Życie nie znosi próżni. Wiem, że to banalne stwierdzenie, ale akurat adekwatne w przypadku poniższego materiału. Niedawno pożegnaliśmy galerię sztuki na Krasińskiego. Druga, bardzo bliska mojemu sercu galeria, przeniosła się z Placu Wilsona do pawilonów obok Merkurego. W międzyczasie powstały kolejne miejsca magiczne z pięknymi rzeczami i bardzo miłą opieką nad klientem. Dzięki rozpiętemu banerowi dowiedziałam się, że w zaułkach ulic między Placem Lelewela, a Potocką, w piwnicy rozgościła się Pani Marzena Antolak ze swoją kolekcją. Dosłownie ze swoją, ponieważ eksponuje i sprzedaje stare meble, które dzięki jej artyzmowi i nakładowi własnej pracy nabrały nowego życia i blasku. Blasku, również w sensie dosłownym dostarczają sprzedawane tam świece w najróżniejszych kolorach, kształtach i odmianach, jak np. świece diodowe. Mimo bardzo współczesnego odniesienia nie straciły nic z romantyzmu. Na starych meblach, wśród świec rozrzucone są w nieładzie artystycznym ubrania luksusowych marek w nie-luksusowych cenach, buty i galanteria. Jak na galerię sztuki przystało można kupić prace artystyczne wykonane w różnych technikach, których autorami są młodzi twórcy, ale nie tylko. Zgodnie z obowiązującą aktualnie modą, po udanych zakupach można zamówić u Pani Marzeny dobrą kawę z ciastem domowym. Muszę przyznać, że właścicielka podeszła do realizacji pomysłu bardzo poważnie. Oprócz galerii prowadzi również sprzedaż w e-sklepie, animuje różne wydarzenia kulturalno-socjologiczne oraz prowadzi bardzo ożywioną stronę internetową. Nie dziwi to wszystko zważywszy, że ma za sobą przepracowanych 16 lat w korporacji, zatem ogromne doświadczenie, które zdecydowała się zainwestować w swoją działalność i, która sprawia jej i nam radość. Lubimy takie miejsca i z pewnością znajdziemy jeszcze kilka na Żoliborzu.