Szanowny Panie Redaktorze Naczelny Informator Żoliborza czytuję od samego początku jego istnienia i zawsze miałem go za poważne źródło informacji o mojej dzielnicy. Wiele ciekawych artykułów i informacji, co się dzieje na moim podwórku pozostaje nieocenione. Jakież było moje zaskoczenie przeradzające się w nieopisane zdumienie potęgujące się w miarę lektury artykułu zamieszczonego na pierwszej stronie ostatniego numeru pod dziwacznym tytułem „IV Sesja Rady Dzielnicy Żoliborz Impreza trwa nieprzerwanie”. Jako mieszkaniec Żoliborza od 40 z górą lat, aktywny uczestnik opisywanych wydarzeń, a przede wszystkim Przewodniczący Klubu Prawo i Sprawiedliwość, największego klubu w Radzie Dzielnicy nie mogę pozostawić tego faktu bez komentarza. Autorka Pani Redaktor Elżbieta Marciniak była może na jakiejś imprezie, ale nie była to Sesja Rady Dzielnicy. Przede wszystkim opisane w jej artykule odczucia, a nie fakty są diametralnie różne z odczuciami osób, z którymi rozmawiałem, a którzy byli obecni na Sesji Rady (i to nie tylko z radnymi). Może wynika to z braku profesjonalizmu, a może z innych powodów. Po lekturze tekstu mogę tylko wnioskować, iż Pani Redaktor nie zadała sobie większego trudu uważnego zapoznania z porządkiem obrad i co ważniejsze krytycznego ich śledzenia. Opisanie Sesji, jednej z najważniejszych w historii każdej kadencji - bo organizującej pracę Rady na najbliższe 4 lata - jako nieustannej sielanki mija się z prawdą. Tendencyjne wstawianie się za dwójką niezrzeszonych Radnych bez próby dotarcia do faktów sprawia, że artykuł ten jest na poziomie plotek zamieszczanych w tabloidach, a za taki nie uważam jeszcze Informatora. A teraz parę słów o faktach. Mogę o tym powiedzieć, bo byłem w gronie kilku osób, które długie godziny spędziły, by ułożyć zaproponowany Radzie Dzielnicy podział odpowiedzialności za konkretne obszary działania. Podział, który zgodnie z żoliborską tradycją od 25 lat nikogo nie wykluczał. I nie jest prawdą, jak napisała pani redaktor, że dwaj radni zostali w jakikolwiek sposób pominięci. Obydwaj, mimo że legitymują się znacznie mniejszym poparciem mieszkańców Żoliborza niż mój i pozostałe kluby, otrzymali propozycje funkcji w Radzie. Może nie było to zgodne z ich marzeniami, ale nie można otrzymać wszystkiego, co się chce. Zresztą i w moim klubie musieliśmy iść na daleko idące kompromisy, by zadowolić wszystkie siły reprezentowane w Radzie. I te ustępstwa były przedmiotem zakulisowych wcześniejszych rozmów, które pani przedstawia jako brak samorządu i typowy partyjny mechanizm wyboru poszczególnych władz dokonujący się w trakcie targów koalicyjnych . Żoliborz ma swoją tradycję współpracy wszystkich sił dla dobra mieszkańców i oby tak pozostało, bo to jest naszym największym osiągnięciem. Szkoda, że tego Pani redaktor nie zauważyła w swoim artykule, koncentrując się na wydumanych imprezowych gwarach i wydumanym brakiem atmosfery pracy. Mam nadzieję, że następne teksty opisujące prace Rady i Radnych będą bardziej rzetelne i przedstawiające fakty, a nie odczucia opisującego. Z poważaniem Robert Rogala Przewodniczący Klubu Radnych Prawo i Sprawiedliwość OD REDAKCJI Z pokorą przyjmuję uznanie naszej gazety za aspirującej do miana tabloidu. Nie dziwi to mnie, bowiem spotyka to nas ze strony wszystkich ugrupowań politycznych obejmujących władzę w dzielnicy. Niemniej dziękuję Panu Przewodniczącemu za interesujące wyjaśnienia obrazujące tryb pracy rady dzielnicy, tudzież jego własny wielogodzinny wkład pracy. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie równie owocna jak dotychczas. Łączę wyrazy szacunku Zbigniew Duszewski redaktor naczelny