Książki w obiegu, [middle1] To akcja wymyślona w USA w 2001. Informatyk Ron Hornbaker zaczął zostawiać książki w różnych miejscach, skąd zainteresowani zabierali je do czytania, by dalej udostępnić je w ten sam sposób. Książka dostawała nowe życie, przekraczała progi domów, by znowu znaleźć się w publicznym miejscu. W żoliborskich bibliotekach prowadzona od roku. Wydawałoby się, że każda forma „obrotu” książkami przybliża ludzi do nich. Może tak, ale okazuje się, że miejsce też jest ważne. Biblioteka kojarzona jest z placówką, gdzie korzysta się z bogatego księgozbioru, aby wybrać coś właściwego do czytania. Książki w pudle w bibliotece nie cieszą się zainteresowaniem. Nie oznacza to, że akcja jest chybiona; przecież wciąż na świecie i w różnych miejscach publicznych w Polsce działa. Gdyby ją przenieść w inne miejsce np. do przychodni zdrowia. Tę koncepcję podsunęłą bibliotekarka z Biblioteki Publicznej na ul. Mickiewicza 65. Biblioteka ta działa już 5 lat . Ulokowanie jej w tym miejscu okazało się być sukcesem. W krótkim czasie osiągnięto niebywałe wyniki w zakresie czytelnictwa różnych grup społecznych. Biblioteka regularnie poszerza swoje zbiory o nowości; co dwa tygodnie zbiór powiększa się o ok. 40 książęk dla dorosłych i ok. 20 dla dzieci. Dotyczy to również audiobook ów, przeznaczonych do słuchania głównie dla ludzi niedowidzących. Innym źródłem pozyskiwania woluminów są czytelnicy, którzy zanim własną książkę wyrzucą lub oddadzą przynoszą do biblioteki z propozycją jej przekazania. Oby tylko biblioteka pomieściła wszystkie te skarby! Ewa Zaborowska