Reklama

KIM BYŁA ZETA?

30/10/2013 00:00

Na ścianie budynku przy ul. Cieszkowskiego 1/3 (dom w którym mieszkała) odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej Halinie Grabowskiej, pseudonim Zeta.

 

Z inicjatywy harcerzy Szarych Szeregów reprezentowanych przez Panią Hannę Szczepanowską, 25 października 2013 r odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej Halinie Grabowskiej, pseudonim Zeta , na ścianie budynku przy ul. Cieszkowskiego 1/3 (dom w którym mieszkała) . Kim była ta niezwykła dziewczyna, która po latach doczekała się upamiętnienia?

To przede wszystkim harcerka, szefowa sekcji łączniczek 1-go plutonu oddziału do zadań specjalnych Komendy Dywersji w Dowództwie Armi Krajowej odznaczonego kryptonimami „Agat”-„Pegat”-„Parasol”. W Lipcu 1944 r. po nieudanej akcji na dowódcę SS Wilhelma Koppego została ujęta w czasie odwrotu przez Niemców i osadzona w więzieniu na Montelupich w Krakowie, gdzie była nieludzko  katowana i torturowana. Ponieważ nie złamała się i nic nie wydała swoim oprawcom została zamordowana z 23 na 24 lipca 1944 r. Tyle suche fakty. Ja pragnę dziś oddać głos koleżankom Zety, spisanych i udostępnionych mi przez wspomnianą już główną inicjatorkę powstania tablicy, panią Hannę Szczepanowską. Oto kilka świadectw charakteryzujących Zetę: Wanda Nowakowska-Janicka – ps. Zofia.- „Na Żoliborzu- jak w małym miasteczku- wszyscy wszystkich znali i myśmy z Zetą również się znały. Zresztą trudno było jej nie znać, gdyż była dziewczyną, która wyraźnie wybijała się wśród innych dziewcząt. W tamtym już czasie utrwalił się we mnie jej obraz jako dziewczyny odważnej, prawej i odpowiedzialnej, choć nigdy nie łączyła nas przyjaźń, a raczej tylko znajomość. Dziś myślę, że była to natura bardziej złożona: z jednej strony ogromny temperament i ambicja, a jednocześnie rozbudowany intelekt i refleksyjność”. A tak wspomina Zetę Janina Lenczewska „ps. Żaba”, dopełnając niejako wcześniejszą charakterystykę:- „Jej trochę romantyczny wygląd nie odpowiadał z pozoru jej działalności i żywemu, wesołemu usposobieniu. Wydaje mi się jednak, że w rzeczywistości były dwie Zety: jedna nasza, taka jaką znaliśmy ją wszyscy, a druga równie prawdziwa, którą znali jedynie najbliżsi, jaka przemawia do nas z kart pozostawionego pamiętnika i która po stracie narzeczonego i przyjaciółki zamknęła się w sobie i nie uzewnętrzniała się inaczej, jak przelotnym wyrazem oczu, lub chwilowym, nieuchwytnym prawie, dalekim uśmiechem. Jej zapału, pracowitości, poświęcenia i wytrwałości nie można tłumaczyć inaczej, jak głębokim patriotyzmem i szlachetnością uczuć, o których nigdy nie mówiła. Zeta była wspaniałym towarzyszem i kolegą. Dowcipna, wesoła, cięta i inteligentna, odważna i wysportowana, a przy tym nieco lekkomyślna i pełna kobiecego wdzięku ujarzmiała naszych kolegów zupełnie. Przyjaźniła się z nimi, flirtowała trochę, a trochę matkowała, zachwycała się ich wyczynami i pobłażała głupstwom, które popełniali” Była przedmiotem ich podziwu i mniejszej lub większej adoracji. Umiała przy tym zachować jakiś nieuchwytny dystans, który ją dzielił nieraz od rozhukanej gromady.  I ostatnie dni życia, które relacjonuje Jerzy Marszałek, współwięzień przebywający na Montelupich „W tamtym okresie pracowałem jako sprzątacz dziedzińca więziennego. Późnym popołudniem, kiedy zamiatałem chodnik przed wejściem, zajechał samochód ciężarowy z którego pomagałem wyjść dwóm młodym chłopcom oraz wynieść nosze, na których leżała młoda dziewczyna, cała skrwawiona. Lewa część jej twarzy była zmiażdżona od uderzenia kolbą lub silnego kopnięcia, a ramię jej krwawiło. Z kilku zdań które strażnik pozwolił nam zamienić dowiedzieliśmy się, że brali udział w zamachu na Koppego, nie znali jednak wyniku zamachu. Ranna dziewczyna dodała, że brała wcześniej udział w zamachu na Kutscherę. Mimo cierpień spowodowanych ranami oraz świadomości co ich czeka, cala trójka zachowywała się bardzo dzielnie. Po 5-6 dniach  zostali wyprowadzeni z celi, sprowadzeni do piwnicy budynku i tam zastrzeleni”. I tak się dokonał los tej niezwykłej dziewczyny. Zbliża się ten jedyny w roku czas refleksji. Wspominając swoich drogich zmarłych zadumajmy się też nad życiem Haliny Grabowskiej, bo pamięć to  coś niezwykle cennego i potrzebnego w naszych niby pozornie prostszych czasach.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-07-11 18:04:41

    Ileż to wartościowych córek i synów Polski straciło życie na wojnie i po niej, w komunistycznej Polsce. Co mamy dzisiaj, na świecznik pchają się szumowiny, w wymiarze sprawiedliwości miewamy potomków morderców: http://pamietnikwindykatora.pl/2016/03/05/geny-dzisiejszych-sedziow-prokuratorow-tudziez-innych-prawnikow/

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do