Otóż radni miejscy uchwalili, że bonifikata wynosi 60 proc., gdy opłata jednorazowa za przekształcenie zostanie wniesiona w roku, w którym nastąpiło przekształcenie. Jeśli opłata, zostanie wniesiona w drugim roku, to bonifikata wyniesie 50 proc., w trzecim - 40 proc, ., w czwartym 30 proc., w piątym - 20 proc., a jeśli w szóstym roku to bonifikata wyniesie 10 proc. [middle1] Przedstawiający projekt uchwały wiceprezydent Robert Soszyński, który powiedział, że przy 98-proc. bonifikacie utrata przychodów Warszawy jest szacowana, w stosunku do zerowej bonifikaty, na poziomie 3,5 mld zł, a w stosunku do 60-proc. bonifikaty - na poziomie ok, 1,8 mld zł. I to mnie nie dziwi. Miasta nie stać na taki ubytek w budżecie, pan prezydent Trzaskowski ma wielkie poparcie i wielki wizje rozwoju, które są kosztowne, ale... Ci sami radni ( ma namyśli radnych Platformy Obywatelskiej, którzy mieli większość w radzie przed wyborami i mają ją teraz) przed samymi wyborami przyjęli bonifikatę większą, czyli 98%. Nic dziwnego, że wyborcy z tego faktu się ucieszyli i zagłosowali. A po wyborach jak to z liberałami wszystko jest u nich względne czy jak kto woli relatywne. Radny Dariusz Figura powiedział, że mamy do czynienia z bezprecedensowym wydarzeniem. Padły słowa o oszustwie wyborczym. Może i ostro, ale coś jest na rzeczy. Moim zdaniem wchodzimy w kolejny etap marketingu politycznego. Otóż każdy, kto rządzi całym lub kawałkiem naszego kraju może na przykład przed wyborami uchwalić 2000 zł podwyżki np. dla górników czy nauczycieli a następnie miesiąc po wyborach odwołać podwyżkę. Proste? Skuteczne? Czas pokaże czy moi rodacy będą się nabierać na takie numery.