Piszę „żegnaj”, ale sens tego słowa do mnie wciąż nie dociera. W moim sercu, oprócz niedowierzania jest bunt, ból i żal. Dlaczego ty? W ludzkim rozumieniu miałaś po co żyć. Miałaś kochającą rodzinę, męża synów, matkę, serdecznych przyjaciół, pracę, Swoje pasje. I jeszcze byłaś całkiem młoda, pełna pomysłów i zapału. [middle1] Byłaś moją bliską przyjaciółką. Ty wciągnęłaś mnie do naszej gazety, chyba dwadzieścia lat temu. Z tobą przegadałam dziesiątki a może setki godzin przez te dwadzieścia lat. Rozmawialiśmy oczywiście nie tylko o sprawach redakcyjnych, ale także o życiu, o losie naszych rodzin, polityce, religii, Bogu i sztuce. Kiedy rozmawiałam z tobą, gdy byłaś w szpitalu, a nawet później, gdy przychodziły groźne wiadomości, wierzyłam głęboko, że wyjdziesz z tego obronną ręką. Modliliśmy się o to wszyscy gorąco. Tymczasem stało się inaczej. Pociesza mnie to, że miałaś uporządkowane życie osobiste, duchowe i religijne jak mało kto. Pan Bóg widział twoją szlachetną duszę i może uznał, że jesteś Tam potrzebna? A tutaj? Zostawiasz po sobie dobrą pamięć i dobro, które świadczyłaś innym ludziom. To też jakiś obraz wiecznej obecności. Bardzo cenny. Osobiście wierzę, że te dwa światy - Tam i Tu wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Dlatego piszę wspomnienie o Tobie w formie listu. Drogiej rodzinie Asi najserdeczniejsze wyrazy współczucia. Żegnaj Asiu, kochana Przyjaciółko. Izabella Anna Zaremba