Już za trzy tygodnie w niedzielę 24 marca Warszawa na wiele godzin ruch w Warszawie zostanie sparaliżowany przez biegaczy, którzy zjadą się z całego kraju, jak i zza granicy aby wziąć udział w odbywającym się cyklicznie Półmaratonie Warszawskim. W tym roku organizator wybrał sobie fatalnie dzień, w którym odbędzie się bieg i wypada on w Niedzielę Palmową, która zbiegnie się z niedzielą handlową. Paraliż komunikacyjny obejmie nie tylko samochody osobowe, ale również komunikację miejską a przejazd do godzin popołudniowych z jednej części miasta do drugiej będzie w zasadzie niemożliwy. Część ulic będzie zamknięta już od godzin wieczornych w sobotę. Kierowcy parkujący samochody przy trasie biegu będą zmuszeni je zabrać, a jeśli tego nie zrobią, pojazdy zostaną odholowane na ich koszt. Warto w tym miejscu wspomnieć, że organizator nie tylko nie zadał sobie trudu aby wyznaczyć parkingi zastępcze, ale również nie wyznaczył objazdów dla komunikacji miejskiej, przez co można by rozwiązać nieco problemy, przed jakimi staną mieszkańcy dwumilionowego miasta. Półmaraton Warszawski nie ma wiele wspólnego ze sportem, jakby mogło się zdawać. Prawdziwych sportowców biegnie może kilkudziesięciu i przebiegają oni trasę półmaratonu w godzinę z niewielkim okładem. Potem będzie pół godziny przerwy, zanim pojawią się pierwsi biegacze amatorzy, z których już tylko część osiągnie linie mety. Potem znowu będzie przerwa i pojawią się spacerowicze, którzy podbiegając co kilka kroków, będą udawali, że biorą udział w sportowej imprezie. Po nich pojawią się różnej maści cudaki i przebierańcy, którzy wykorzystują tak zwany bieg aby się lansować i zaistnieć. To jeszcze nie będzie koniec, albowiem jakąś godzinkę po cudakach pojawią się maruderzy, którzy już dawno opadli z sił jednak dalej mają nadzieję aby osiągnąć metę co się raczej nie udaje i wycieńczeni są zabierani do autobusu jadącego na końcu biegu. Tak wygląda cyrk, a nie poważna sportowa impreza. Szkoda tylko, że to wszystko dzieje się kosztem mieszkańców stolicy, którzy na ten dzień mieli zupełnie inne plany.
