Od 19 lutego 2015r w Warszawie przed Urzędem Rady Ministrów stoi rolnicze miasteczko i nic w tym nie było dziwnego gdyby nie fakt ,że sprawa jest nie znana wielu Warszawiakom, a sama pani premier która dostał od rolników kosz zdrowej ekologicznej żywności na znak, że źle się dzieje w polskim rolnictwie bagatelizuje ten problem jak wiele innych.
Otóż rolnicy domagają się rozwiązań długofalowych, nie chcą dopłat czy zwrotów kosztów, jak podkreślają w bezpośrednich rozmowach, nie są żebrakami. Chcą zadbać o to, aby polska żywność była sprzedawana bezpośrednio i o to ,,aby nasze dzieci nie były karmione żywności z GMO”, co nagminnie jest wprowadzane. Od 19 lutego rozdają artykuły żywnościowe z własnych produkcji takie, jak mąkę, sery , jogurty, swojską kiełbasę czy kaszankę, że nie wspomnę o tonach soczystych jabłek. Taką formę protestu rolnicy przyjęli po to, aby pokazać warszawiakom i Rządowi, że te artykuły powinny móc sprzedać na wolnym rynku, a nie wyrzucać jako nadprodukcję.
Rolnicy domagają się:
Ustawy zapobiegającej wyprzedaży ziemi obcokrajowcom.
Umożliwienia rolnikom sprzedaży bezpośredniej produktów przetworzonych.
Ustawowego zakazu obrotu i uprawy GMO.
Kompleksowej i długoletniej polityki rolnej oraz odzyskania kontroli nad przetwórstwem rolno- spożywczym i rynkiem wewnętrznym.
Zmiany regulacji ustawowych w obszarze szkół łowieckich w sposób zapewniający rolnikom rekompensatę poniesionych strat.
Powołania Komisji dialogu Społecznego ds. Rolnictwa (strona rządowa, rolnicy, przedsiębiorcy)\
Nie jest prawdą , że głównym powodem protestu są żądania finansowe. Rolnicy walczą o zmianę polityki rolnej i dobre ustawodawstwo dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski.
Agnieszka Pil
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.