Wczoraj wieczorem byłem na Kępie Potockiej. Mniej więcej, co roku o tej porze muszki i komary stanowią duży problem na całym Marymoncie. Jednak to, co dzieje się w tym roku to jest coś niebywałego. Widziałem ludzi, którzy po prostu uciekali biegiem do domu. Sceny jak z Hickoka. W pewnym momencie na moim ciele pojawiło się ponad 100 komarów i sam uciekłem. Czy są jakieś przyczyny tego, że w tym roku jest ich tak dużo. W pierwszej chwili pomyślałem, że te potwory dowiedziały się, że w tym roku nie ma już w ratuszu Grzegorza Hlebowicza - człowieka, który od lat podnosi ten problem i sporo na ten temat wie. - Masowe wystąpienie owadów na terenach podtopionych uniemożliwia mieszkańcom prowadzenie podstawowych czynności gospodarskich i bytowych. Ponadto komary mogą roznosić choroby i wirusy. - powiedział w rozmowie ze mną Grzegorz Hlebowicz - Pogoda niestety sprzyja temu, aby komarów było dużo. Tereny, na których utrzymywała się przez jakiś czas woda, tym bardziej stanowią korzystne środowisko dla tych insektów. Powiem nawet więcej, komary instynktownie wyczuwają takie miejsca i składają w nich jaja. Temperatura jest wysoka i to również sprzyja rozmnażaniu się komarów, więc może być to uciążliwe. - dodaje. Jak wiadomo wysoka fala stworzyła drobne podtopienia w Warszawie wszędzie tam gdzie Wisła jest nie do końca uregulowana. Dlatego w tym roku jest dużo komarów zarówno na Bielanach i Żoliborzu, Białołęce, ale i w Wilanowie i Wawrze. U nas sprawę pogarsza kanałek na Kępie Potockiej, który niezależnie od występowania terenów podtopionych, co roku generuje problem. Aby temu zapobiec należało wcześniej jak tylko pojawiła się wysoka fala na południu Polski przygotować oprysk. Niestety zarówno prezydent Warszawy jak i Wojewoda mieli na głowie kampanię wyborczą a nie zabezpieczenie mieszkańców. Ktoś powie, że to nie jest ważna sprawa. A ja powiem, że po wczorajszych widokach ludzi biegnących do domu uważam, że sprawa jest bardzo poważna.