Teraz już wiemy, że było nam dobrze. [middle1] A wiemy to stąd, że teraz jest gorzej, miejscami dużo gorzej. Remont ulicy Potockiej trwał wieki – tak się przynajmniej wydawało mieszkańcom. Zdjęte nawierzchnie, konieczność brodzenia po piaszczysto-gliniastym podłożu, niemożliwe przejazdy, chodniki rozkopane po sam próg klatki schodowej. Bałagan, brak nadzoru, bród. Ale że miało być lepiej, bezpieczniej i nowożytnie, wiec wszyscy zaciskaliśmy zęby i co rano przemierzaliśmy hałdy, by wieczorem powracać do domów w ten sam uroczy sposób. No i efekt nas zaskoczył. Spowalniające bulwy wyposażone zostały w efekty akustyczne, które doskwierają głównie okolicznym mieszkańcom, nie kierowcom próbującym uzyskać prędkość ponaddźwiękową jadąc przez ulicę Potocką, co i tak nigdy nie było możliwe. Ilość słupków zdecydowanie przekroczyła dopuszczalne zdroworozsądkowe normy i osiągnęła stopień odpowiadający zdeformowanemu rozsądkowi ZDM reprezentowanemu w licznych wystąpieniach na forum Rady Dzielnicy przez mojego ulubieńca p. Tamasa Dambi, który na wszelkie żoliborskie problemy komunikacyjne ma jedno rozwiązanie – słup. Zlikwidowano tym sposobem wiele miejsc parkingowych zaostrzając, nie likwidując problem. Dla mnie największym koszmarem są ozdobne przerywniki w chodnikach, ułożone ze źle wypoziomowanych, ostrych kamiennych kostek. W butach na obcasach przechodzień z trudnością utrzymuje pion a wystające ranty kamieni, nawet przy grubszej podeszwie wbijają się w stopę. Tym sposobem zamieszkiwanie w okolicach ul. Potockiej zaczęło po prostu boleć! Tubylcy biją na alarm, usiłując spowodować przywrócenie dobrostanu okolicznych mieszkańców. Kibicujemy.