Gościem spotkania w Środowiskowym Domu Samopomocy, które odbyło się 7 listopada br. był Marcin Antoniak, dziennikarz, historyk, recenzent księgarski. rzecznik prasowy i twórca klubu „Jesteśmy Aktywni” pomagającego społecznie osobom niepełnosprawnym. [middle1] Sala była pełna po brzegi. Najwyraźniej gość znany był już i ceniony w tym środowisku. Pan Marcin jest sam osobą niepełnosprawną. Urodził się z porażeniem mózgowym. Rehabilitacja i ciężka praca oraz trening sprawiły, że jest teraz w pełni aktywnym, wykształconym człowiekiem mogącym pomagać innym niepełnosprawnym. Pan Marcin opowiadał o swoim życiu, o tęsknocie za rodzicami, gdy przez całe swoje dzieciństwo przebywał w szpitalach, o braku ciepła i miłości, o nadziei, dzięki której walczył o usprawnienie swojego ciała, o załamaniach, cierpieniu i próbie samobójczej. Mówił o tym, że niepełnosprawność określa człowieka, jego sposób życia, doświadczenia, problemy, z jakimi się zmaga. Mówił, jak ważne jest dla niepełnosprawnego myślenie o swoim otoczeniu, o ludziach najbliższych, bo to właśnie dla nich staramy się być jak najmniej kłopotliwi z powodu swojej niepełnosprawności. Podkreślał, jak ważne jest odkrywanie radości w swoim życiu, zaakceptowanie własnych ograniczeń i przemienienie ich w twórcze, pełne pasji życie. Gdy słuchałam tych słów, przypomnieli mi się moi znajomi, całkiem pełnosprawni, też przezywający cierpienia tęsknoty, braku miłości, borykający się z rozlicznymi wyzwaniami i traumatycznymi przeżyciami, które doprowadzają nawet do prób samobójczych. Niepełnosprawność czy pełnoprawność, które określają ludzkie życie, to różnica jedynie pozorna. Bo czujemy to samo i tak samo. Jesteśmy jedną ludzką rodziną.