Witold Sielewicz ostatnimi czasy - jak co kadencję na rok przed wyborami - wzmógł swoją aktywność. Lubi spotykać się z mieszkańcami każdego okręgu wyborczego i zadawać bardzo ogólne pytania typu: co należy zrobić, by okolica danej ulicy była bardziej przyjazna mieszkańcom ? Gdy na takim spotkaniu, służącym jedynie przedwyborczemu lansowi, pojawi się jaki konkretny postulat, to... postulatem pozostaje. Np. realizacji nie doczekał się słuszny postulat zmiany trasy autobusu lokalnego, tak by mógł obsługiwać nowe osiedle na Rydygiera. W tego typu spotkaniach nie o służbę społeczeństwu chodzi. Pokaz prawdziwego stosunku do postulatów mieszkańców pokazał Zastępca Burmistrza Dzielnicy Żoliborz Witold Sielewicz w trakcie spotkania sam na sam z przyszłym wyborcą, któremu pokazał, jak potrafi być przyjazny. Wyobraźcie sobie Państwo, że bez stosownego uprzedzenia, dosłownie pod waszymi oknami pojawia się sprzęt ciężki i rozpoczyna dramatyczne, wielogodzinne i pośpieszne, jak reforma edukacji, zmagania z jesienią . Owszem cel szczytny: zbudować trzeci placyk zabaw w szkole podstawowej nr 92. Obok dwóch placyków zabaw położonych od strony ul. Przasnyskiej dodajemy z publicznych pieniędzy jeszcze trzeci, tym razem dedykowany młodszym dzieciom Zastępca Burmistrza nie pisze, ile już wydano w 2009 roku na poprzednie instalacje i ile wydajemy teraz w 2013 roku. Zasłania się jedynie informacją, że ta kontrowersyjna inwestycja jest realizowana w ramach rządowego programu Radosna szkoła , a co za tym idzie, połowę kosztu pokrywa Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jednak mnie, jako podatnika, niewiele obchodzi, że połowę kosztu pokrywam z tej części PIT, która trafia do budżetu państwa, a połowę z tej części PIT, która trafia do samorządów. Bardziej by mnie interesowało merytoryczne uzasadnienie budowy kolejnego placyku zabaw w tej samej placówce oświatowej na Żoliborzu, w którym nie wszystkie szkoły mają boiska! Nieprzekonujący jest również argument, że miejsce tuż pod oknami sąsiadów jest właściwe i jedyne dostępne. Ale niech tam, nawet jeśli to prawda i zabawek nie można było ustawić pod oknami szkoły, a można pod oknami sąsiadów, to dlaczego nikt do sąsiadów nie zapukał, by przedstawić plany, dlaczego dowiedzieli się o inwestycji od operatora koparki? Pan zastępca burmistrza z właściwym sobie taktem pisze: Mógłbym zakończyć stwierdzeniem że jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził ale dla mnie nie ma nic bardziej przerażającego, niż niechęć niektórych mężczyzn w stosunku do dzieci. Mnie się zawsze wydawało, że nie ma nic piękniejszego dla rodzeństwa, rodziców i dziadków jak szczebiot małych pociech. Panie zastępco burmistrza, to Pana stała zasada ad personam. Sprowadzić spór dotyczący sposobu realizacji danej inwestycji do osobistych docinek. Wystarczyłoby jedynie odsunąć placyk zabaw od okien i zapewnić prywatność mieszkańcom poprzez jakieś nasadzenia. Ale kompromis wymaga wysiłku, łatwiej jest przeciwnika obrazić i wyśmiać. Panie doktorze, w imieniu swoim, żoliborskiego radnego przepraszam za taką władzę.