Reklama

Do diabła z dziećmi, czyli Lenin na hologramie

Na łamach naszego dostojnego organu toczy się wielka dyskusja dotycząca budowy placu zabaw dla dzieci na terenie szkoły nr 92. List naszego czytelnika pana Lubomira Aleksandra wywołał odpowiedź wiceburmistrza Witolda Sielewicza, a i Grzegorz Hlebowicz dorzucił tu swe trzy grosze.

 

W merytorycznej kwestii niewiele mam do powiedzenia, poza tym, że jestem zwolennikiem poglądu, że wszyscy bardzo lubią dzieci... grzeczne. Nie mogę jednak nie skomentować faktu, że burmistrz nie wypowiada się jedynie jako ojciec dzielnicy, ale także jako ojciec dzieciom i to czterem. Fakt to bezsporny, burmistrz zataił jednak fakt, że posiada te cztery pociechy z dwiema paniami, co oznacza że współczynnik rozrodczości w jego relacjach nie przekroczył wskaźnika reprodukcji prostej wynoszącego jak wiadomo 2,1 na kobietę. Także za wcześnie, panie burmistrzu, do odnoszenia warsztatu na górę i spoczywania na laurach.

Ale my tu o jakichś bachorach, a tymczasem żoliborski radny oraz lider Prawa i Sprawiedliwości, niejaki Michał Kondrat, niczym Bonaparte dał nam przykład, jak zwyciężać mamy... z diabłem. Wieloletni ten asystent egzorcysty nakręcił bowiem arcydzieło kinematograficzne pod tytułem "Jak pokonać Szatana", wyświetlane w Kinie Wisła. W ten sposób wiedza ta, jak rozumiem, trafiła pod strzechy i problem Szatana już wkrótce zostanie rozwiązany w całej dzielnicy. W razie kłopotów radny przyjmuje w radzie narodowej na dyżurach.

Ale gdzie diabeł nie może, tam babę pośle i dlatego mimo posiadania takiego skarbu duchowości jak Michał Kondrat, koalicjanci opowiadający się za pogonieniem pani prezydent ponieśli sromotną porażkę w referendum. Chociaż może to zawinili mieszkańcy Stolicy, którzy zachowali się jak stary góral z Poronina...

Pamiętacie przecież Państwo tę znaną opowieść o góralu i Leninie. Jak to za komuny okazało się, że w Poroninie ciągle jeszcze żyje góral, co pamięta wciąż i znał Lenina. No to zjechała się prasa, radio i telewizja, kamery, magnetofony i długopisy w ruch, góral opowiada: "Jakżebym miał nie pamiętać Lenina, skoro żem mu życie uratował..." i kontynuuje opowieść: "Idę se granią nad przepaścią i patrzę a tu z przeciwka idzie ktoś - i se myśle - Lenin, to czy nie Lenin, Lenin, czy nie Lenin - Lenin widzę. No to se myślę - zepchnąć, go czy nie zepchnąć, zepchnąć, nie zepchnąć... No i nie zepchłem i takem mu życie uratował".

I tak właśnie postąpili mieszkańcy Warszawy, gdy nie poszli na referendum i uratowali polityczne życie Hannie Gronkiewicz-Waltz.

Poronin z tego tytułu zyskał muzeum i pomnik Wodza Rewolucji. A Warszawa ma mieć Kartę Warszawiaka. Ma ona nam dawać rozmaite frukta, ale na pewno zniżkę na bilet kwartalny. Ten pomysł, pojawiający się od dawna, pani prezydent obiecała wdrożyć w kampanii referendalnej i o dziwo, postanowiła dotrzymać słowa. I tu się kończą nasze zachwyty, a zaczyna realizacja, dość kabaretowa.

Karta ta ma być hologramem na karcie miejskiej, czy jakoś tak i należy złożyć o nią wniosek, przy czym można go złożyć przez internet lub w biurach obsługi ZTM i w naszym urzędzie dzielnicy. Zatem moja połowica udała się z takim wnioskiem dla całej rodziny i tu się okazało, że niestety, ale wniosku dla mnie nie przyjęto, bo nie stawiłem się osobiście. Ale przez internet można ten wniosek jednak nieosobiście złożyć bez najmniejszego problemu. Geniusz tego rozwiązania organizacyjnego przytłacza nas po prostu.

[Przypominamy i wyjaśniamy, że wszystkie podane tu informacje są nieprawdziwe lub nieścisłe.]
 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Erazm Klocek - Polityczny Informator Dzielnicy Żoliborz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do