Otóż ma ten Konfederata rację. W Warszawie nie ma samorządu. Warszawiacy wybierają radnych rządzącej już druga dekadę Platformy Obywatelskiej, którzy potem w zdyscyplinowany a nie samorządny sposób wybierają partyjnych nominatów. Oczywiście zaraz usłyszę, że sam byłem partyjnym pisowskim nominatem pełniąc funkcje w zarządzie dzielnicy w latach 2014 do 2018. Proszę pozwolić, że wyjaśnię pewną istotną definicyjna różnicę pomiędzy praktyka Platformy a moim przypadkiem… [middle1] Artur W. to nie odosobniony wirus Trojan w zdrowym samorządzie, tylko przykład bardzo rozpowszechnionego w stołecznej biurokracji, traktowania przez Platformę władzy wykonawczej jako łupu partyjnego. Żeby było jasne, znam przypadki samorządowców PO, którzy faktycznie są związani z lokalną wspólnotą sąsiedzką i maja świadomość że swoje miejsce pracy zawdzięczają nie kolegom partyjnym a swoim sąsiadom. Jednak takie przepadki są rzadkością a przypadek Artura W. jest często spotykana praktyką. PO przesuwa swoich ‘z zawodu burmistrzów” z dzielnicy do dzielnicy, z Rembertowa na Bemowo lub odwrotnie. Tak jak Artura W. który w latach 2013-14 był wiceburmistrzem Woli, stamtąd PO przeniosło go na Bielany, a następnie teczka z Arturem W. otworzyła się we Włochach. Nic niezwykłego. Powszechnie stosowana przez PO praktyka. Tylko jakie konsekwencje rodzi ten zwyczaj? Artur W. czy dowolny inny burmistrz przenoszony co kadencję między dzielnicami, nie czuje związku z lokalna społecznością. Czuje wdzięczność nie dla wyborców, nie dla wspólnoty samorządowej, tylko do tego Partyjnego lidera pod kogo jest „podwieszony”. Czuje się zobowiązany wobec tego komu zawdzięcza swoją pozycje, stanowisko. Czy zatem Artura W. możemy nazwać samorządowcem? Nie. To polityk. Z innych przesłanek ja wywodziłem swój mandat do zasiadania w organie wykonawczym samorządu Żoliborza. Najlepszy wynik indywidualny w wyborach samorządowych 2014 r. spowodował, że poczułem nie partyjne a samorządowe upoważnienie do pracy na tym stanowisku.Co zatem czynić by Warszawa miała samorząd?Pies jest pogrzebany w antysamorządowej ustawie warszawskiej z 2002 roku. Bez zmiany tej ustawy nie będzie samorządu w Warszawie.