Czy WSM troszczy się o place zabaw dla dzieci? Warto się przekonać, idąc na spacer na Zatrasie. Osiedle niegdyś słynące z licznych placów zabaw. Place znajdowały się kiedyś na każdej kolonii, a także w parku osiedlowym. Do dziś zachowały się raptem dwa, jeden w parku, drugi między budynkami Przasnyska 14A i 16B. Z kolei na pozostałych koloniach straszą już wyłącznie spękane i wybrzuszone nawierzchnie asfaltowe i piaskownice - nazywane pieszczotliwe przez mieszkańców kuwetami... [middle1] Zacznijmy od placu zabaw w parku osiedlowym. Tam plac zabaw jest podzielony na dwie części. Jedna część to plac zabaw znajdujący się za ogrodzeniem. Na jego terenie znajduje się piaskownica, zjeżdżalnia, drabinki, przeplotnia i kilka mniejszych urządzeń. W najbardziej urągającym stanie jest przeplotnia, z której wystają ostre zardzewiałe wkręty, a same liny są przetarte i pozaciągane. Przeplotnia ma co najmniej z 13 lat. Po niej również zagrażająca bezpieczeństwu dzieci jest zjeżdżalnia z 2015 r. Poprzednia z tworzywa sztucznego ustawiona była zjazdem w kierunku wschodnim - do piaskownicy. Obecną - stalową - ustawiono zjazdem w kierunku południowym. W upalne dni na jej powierzchni można by usmażyć jajka. Boki zjeżdżalni wykończone są sklejką, która jest całkowicie zniszczona. Poprzez ubytki sklejki są tam ostre krawędzie o które podczas zjazdu dziecko może rozciąć sobie dłonie. Stojące na tym placu zabaw drabinki są wizytówką świetności stuletniej WSM. Jak często powinno wymieniać się piasek w piaskownicach? Podobno dwa razy do roku. Ostatnio piasek wymieniano prawdopodobnie w 2020 r. po interwencji Stowarzyszenia Zatrasie w sanepidzie. Wtedy Administracja zaczęła wymieniać deski w piaskownicach, malować betonowe obramowania. Ale czy to była wymiana piasku? Nie, to było wyłącznie dosypywanie. To typowe postępowanie w takich instytucjach jak Administracja Osiedla, bo komu by się chciało usuwać stary piasek...? Również w przypadku piaskownicy przy górce, tu należy pochwalić ADM, że wymieniła deski. O nowym piasku można póki co pomarzyć. Tuż obok znajduje się plac zabaw zrealizowany 3 lata temu w ramach budżetu obywatelskiego. Projekt kosztował prawie 190 tysięcy złotych. Projekt okazał się kompletną klapą. Z początku najbardziej sceptyczne do tego pomysłu było Stowarzyszenie. Miało zastrzeżenia zarówno do estetyki urządzenia, jak i do materiałów z jakich plac zabaw miał być wykonany. Kiedy plac zabaw wykonano, zaczęły się spory między Wydziałem Infrastruktury Urzędu Dzielnicy, a byłym Dyrektorem Osiedla - p. D. Cyganem. Urząd Dzielnicy jako inwestor, plac zabaw odebrał, lecz tego odbioru nie było między Urzędem a Administracją Osiedla, gdyż to ona miała być administratorem placu i odpowiadać za eksploatację z racji na fakt, że park jest na terenie m. st. Warszawy w użytkowaniu wieczystym WSM. Z urządzenia nazywanego „bazą astronautów” co i rusz odpadały linki, klipsy zabezpieczające płyty osłonowe, a na elementach ze stali nierdzewnej był widoczny rdzawy nalot. Zdaniem jednego z członków Rady Osiedla poprzedniej kadencji elementy te miały być ze stali nierdzewnej, lecz ostatecznie nie były. Stwierdził, że po przyłożeniu magnesu powinien się przyciągać do stali nierdzewnej, lecz ten wcale się nie przyciągał. W późniejszym czasie również kwestią sporną był hamak, który stał obok. Hamak został nadszarpnięty, skutkiem czego został zdemontowany na polecenie byłego Dyrektora Osiedla. Okazało się, że nie miał prawa tego robić. Zdaniem byłego naczelnika Wydziału Infrastruktury, w przypadku jeśli hamak, jak i pozostałe elementy placu zabaw nie zostały odebrane przez WSM, a w tej sytuacji samowolnie zostały rozebrane - to takie urządzenie traci gwarancję po stronie wykonawcy. Od tamtej pory na długo zapadło milczenie po stronie Administracji Osiedla, aby rozwiązać spór o ten plac. Dopiero po przyjściu nowego Dyrektora - p. A. Kalinowskiego temat placu powrócił. Jak sam twierdził, zwrócił się w tej sprawie do Pana Burmistrza na piśmie niedługo jak został zatrudniony. Niestety żadnej odpowiedzi nie było. Jak powiedział Adam Kalinowski, zlecił niedawno audyt i wysłał go w maju do Urzędu. Póki co nie wiemy nic, czy Pan Burmistrz raczył w jakiś sposób odnieść się do tej kwestii. Po mojej interwencji u Prezes WSM Pani B. Różewskiej odbyło się wspólne spotkanie z jej udziałem, a także Dyrektorem i Sekretarz nowej Rady Osiedla - Pauliną Łubnicką, działającą również w stowarzyszeniu. Przedstawiliśmy wszystkie nasze wątpliwości. Pani Prezes zaznaczyła również, że zachowanie poprzedniego Dyrektora było niedopuszczalne, w związku z czym hamak powinien zostać dostarczony do Urzędu. Teraz czekamy na dalszy rozwój w sprawie. Na terenie parku osiedlowego znajduje się także tyrolka. Jedno z ulubionych urządzeń z jakich dotychczas bawiły się dzieci na Zatrasiu. Tyrolka została zdjęta z wyciągu, który teraz straszy pustkami. Powodów demontażu było podobno kilka. Pierwszym z nich to liczne ostre kamienie i betonowe elementy znajdujące się w ziemi wzdłuż całego wyciągu. Wymagane jest położenie bezpiecznej nawierzchni. Drugim powodem jest zużycie konstrukcji, a trzecim to hałas. Zdaniem Administracji Osiedla mieszkańcy skarżyli się na hałas jaki emitowała tyrolka w godzinach ciszy nocnej, bo i wtedy korzystali z niej entuzjaści. Z parku osiedlowego przenosimy się między Przasnyską 14A i 16B. Ostatnio Administracja naprawiła drewnianą ściankę wspinaczkową na jednym z urządzeń. Wszystko byłoby dobrze, gdyby dwie zniszczone ryflowane deski były zastąpione identycznymi nowymi. Okazało się, że w miejscu dwóch desek znajdują się teraz cztery, każda z nich jest gładka i polakierowana na wysoki połysk. Ktoś kto to naprawiał najwyraźniej nie miał wyobraźni. To już nie o estetykę chodzi, co o bezpieczeństwo. Stąpając po tych deskach aż się prosi o nieszczęście . Zaraz obok - karuzela. Wydawałaby się ładna i dość nowa. Tylko jak ktoś z niej zleci, wpadnie prosto na ostry wystający beton z ziemi. Dalej już tylko błoto, po którym można dość do huśtawek. Ten plac od lat jest nieogrodzony. Od pewnego czasu stał się wybiegiem dla psów. Wystarczyłby chociaż szczelny żywopłot i dwie furtki, ale i o tak prostych rozwiązaniach nie widać, żeby Administracja Osiedla planowała cokolwiek zrobić. Pozostała część osiedla to straszące morza asfaltów znajdujących się na poszczególnych koloniach położonych na wniosek Komisji GZM Rady Spółdzielni w 1971 r. Asfalt zastąpił nawierzchnie naturalne, które były oryginalnym założeniem projektowym osiedla. Powodem było łatwiejsze zamiatanie, gdyż zarówno w latach PRL jak i dziś w WSM ważniejsze jest dobro pracownika nad dobrem mieszkańców...! Czytaj również: Zobacz także: Nowa Prochownia, czyli marsjański klimat w Parku Żeromskiego Zobacz także: Slumsy na ulicy Śmiałej Zobacz także: Slumsy na Żoliborzu przy ulicy Mickiewicza Zobacz także: Marymont Potok i slamsy Zobacz także: Żoliborz zamienia się w dzielnicę slumsów