Mieszkańcy tych terenów nie mogą się doprosić o komunikację na tym terenie, o zrobienie porządku. Ścierniska i kretowiska, mimo bajecznych wizji tego kawałka Żoliborza, pozostały nadal i nie świadczą dobrze o miejskiej polityce gospodarowania przestrzenią. Bo nie wystarczy dobrze sprzedać teren deweloperowi, który załatwi sprawę za samorząd i zagospodaruje przestrzeń. Ta przestrzeń nadal jest miejska i należy przypilnować, by mieszkańcy mogli tam żyć. I należało tego przypilnować nie czekając, aż mieszkańcy sami upomną się o swoje potrzeby, bo sensowny samorząd miejski powinien widzieć te potrzeby, zanim się pojawią. Niestety to jeszcze najwyraźniej nie u nas. Żoliborz Przemysłowy zagospodarowano bez miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, przy stworzeniu jedynie niezbędnych uzgodnień. I to też nie byłby problem, bo nawet przestrzenna polityka faktów dokonanych nie zwalnia miasta i nie przeszkadza mu w organizacji tego terenu, w taki sposób, by mieszkańcy mogli tam żyć, mając zaspokojone elementarne potrzeby. Po Żoliborzu Przemysłowym chodzi się piechotą. Ścierniska, kretowiska i chaszcze wyrastają na dzikich wysypiskach śmieci. To musi się jak najszybciej zmienić. Bo przecież miało być San Francisco ! Cdn. https://www.youtube.com/watch?v=yrJ_lzYGJdg