Zapewne wielu z nas oglądało, bijący rekordy popularności (6 milionów telewidzów) serial o wybitnej pieśniarce Annie German. Film nie tylko przybliżył postać niezwykłej artystki, ale także wznowił zainteresowanie jej osobą i twórczością. Anna German przez wiele lat mieszkała na Zoliborzu, gdzie nadal mieszkają jej mąż i syn. Trzy lata temu przeprowadziłam wywiad z mężem Anny, Zbigniewem Tucholskim, który to wywiad ukazał się w naszej gazecie i wydanej przez Informator książce Na pięknym brzegu: Żoliborz ludzie i ich dzieje . Oglądając film o Annie German, któremu towarzyszyło wiele ciepłych ludzkich emocji oraz pozytywnych recenzji, byłam ciekawa opinii kogoś z najbliższej rodziny o tej biografii wielkiej artystki. Zapytałam o to Zbigniewa Tucholskiego Juniora. Ku mojemu zaskoczeniu dowiedziałam się, iż scenarzyści wprowadzili do filmu, bez porozumienia z rodziną, całkowicie fałszywe wątki. Otóż zarówno w życiu matki Anny German jak i jej samej nigdy nie występowała postać demonicznego, prześladującego ich, zakochanego enkawudzisty. W rzeczywistości ojciec Anny, Eugen German, nie zginął z powodu szalonej miłości i zazdrości żywionej do matki Anny przez przez sowieckiego funkcjonariusza, tylko z powodu stalinowskiego systemu represji i terroru, w którym przyszło im żyć. Typowe to dla dzisiejszych czasów rozgrzeszanie komunizmu i ukazywanie zbrodni jako błędów poszczególnych funkcjonariuszy czy polityków, a nie jako immanentnej cechy całego systemu. Zbigniew Junior uważa także, że zbyt sielankowo, naiwnie i tendencyjnie przedstawiono zsyłkę rodziny w Urgenczu w Uzbekistanie, o której znał prawdę z opowieści niedawno zmarłej babci. Rodzinie nie podobało się także, że w filmie rozmawia się głównie po rosyjsku, podczas gdy Anna, potomkini holenderskich protestantów, znająca biegle kilka języków, rozmawiała z matką po flamandzku! Choć mąż i syn Anny German zostali w filmie przedstawieni bardzo pozytywnie, to nie zamierzają uczestniczyć w jakichkolwiek przejawach celebryckiego życia, dążąc do zachowania prywatności, zwłaszcza z uwagi na liczne zafałszowania scenariuszowe serialu. Ja natomiast żałuję, że ten wzruszający film, upamiętniający wielką artystkę, nie został zrealizowany z dbałością o prawdę historyczną, a polscy twórcy odgrywali tylko marginalną rolę przy jego powstaniu.