W piątek nad ranem – 8 maja 2020 – zmarła Wanda Rodowicz. Żoliborz bez niej będzie uboższy. Kim była Pani Wanda i co po sobie zostawia, by zasłużyć na taką refleksję? [middle1] Po pierwsze była przedstawicielką rodu Rodowiczów, który od wielu pokoleń obdarza Polskę ludźmi zaangażowanymi w służbę ojczyźnie na różnych polach aktywności życiowej. Po wtóre była żoliborzanką. Urodziła się w domu przy ul. Fortecznej 4, który przeszedł do historii okupowanej przez Niemców Warszawy. Po trzecie była artystką wszechstronnie utalentowaną. Nie można jej zamknąć w wąskiej formule definicji opisującej jeden tylko rodzaj twórczej pasji, której się oddawała. Po czwarte była osobą spontaniczną, obdarzoną radością życia, radością i potrzebą kochania i bycia kochaną. Po piąte była osobą otwartą na innych, gotową pomagać każdemu, kto był w potrzebie. Tym m.in. zasłużyła sobie na „Order Uśmiechu”. Stany swego ducha, obserwacje, refleksje, opinie, przyjaźnie i niechęci, wartości, którym hołduje, przedstawiła z głęboką szczerością w książce „Kocham, kocham, kocham…” Osiem lat życia spisanych w formie kalendarium (1997 – 2015) z dalekimi odniesieniami wstecz i dygresjami różnej natury. Galeria zdjęć i spotkanych na drodze życia postaci, kilka wzruszających liryków… To wszystko, być może w sposób nie zamierzony, składa się na ręką plastyka napisany i giętkim słowem skreślony swoisty autoportret. Ale nie tylko. W poszczególnych zapisach pojawiają się fakty z bieżących wydarzeń różnej natury. Osadzają one pisanie Pani Wandy również w realiach pozaosobistych. I na końcu to wszystko wpisane jest w klimat naszej dzielnicy, w klimat Żoliborza. Tu Pani Wanda urodziła się i tu spędziła większość swego ciekawego życia. Tu jest zakorzeniona i żoliborskość ma wypisaną na swoim obliczu. Największą pasją Pani Wandy była jednak mozaika - sztuka, której poświęciła najwięcej czasu, talentu i serca. Pisała wiersze i pamiętniki, malowała, ale to mozaika zawładnęła największym obszarem jej wyobraźni. Ma na swoim koncie dokonania rozsiane w wielu miejscach publicznych. Cieszą oko rodaków nieświadomych nawet spod czyjej wyszły ręki. Przed dwoma laty przedstawiła projekt mozaiki – wspinającego się Pegaza – przeznaczony na ścianę żoliborskiego ratusza – tę pod kurantem. Za dzieło swojego życia uznała wykonanie 14 stacji drogi krzyżowej. Wolą Wandy było, aby na pogrzebie, zamiast kwiatów zebrać datki na wsparcie budowy „Domu Mocarzy” prowadzonej przez Fundację Bogaci Miłosierdziem, do którego wykonała swój ostatni projekt: witraż do nowo budowanej Kaplicy. Konto: 98 1020 3974 0000 5202 0320 2058 z dopiskiem – Pamięci Wandy Rodowicz Dwie kolejne części wspomnianej książki – Mój Katyń i Dokumenty katyńskie – mają również wymiar osobisty, chociaż w innym sensie. Dziadek, Stanisław Rodowicz, pułkownik Wojska Polskiego zginął w Katyniu. Ojciec, Stanisław Rodowicz, był twórcą i dowódcą nigdy nie wykrytej przez Niemców radiostacji „Łódź Podwodna” (ul. Forteczna na Żoliborzu) i więźniem komunistycznym. A stryjeczny brat jej ojca to Jan Rodowicz, słynny „Anoda”. W Dokumentach … autorka „opisuje swoje zmagania i walkę o sprowadzenie szczątków Katyńskich na cmentarz w Polsce.” Jest to ilustracja ogromnej pracy, konsekwencji, determinacji i najgłębszego przekonania o słuszności tego zamysłu. Zadziwiające, jak osoba tak wrażliwa, oddana życiu i sztuce w jej różnych przejawach, potrafiła tak twardo stąpać po ziemi w sprawie, której znaczenie może przerastać naszą wyobraźnię. Andrzej Kawka Masz święta pogrzebowa zostanie odprawiona 14.05 ( w czwartek) o godz.10,00 w kościele pw. św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach