- Marcin z Twoich drzwi zniknęła tabliczka z nazwiskiem i funkcją Zastępca Dyrektora. Podobno Dyrektor OSiR zwolnił Cię z pracy, co się wydarzyło? Co się stało, że dziś nie ma dla Ciebie miejsca w Ośrodku, który, nie nadużyję słów, stworzyłeś? Wielu osobom w sposób oczywisty ten basen kojarzy się z Tobą. - Dziękuję, że tak to oceniasz. Mam ogromną satysfakcję, że basen powstał i że przyczyniłem się do tego, napotkałem ludzi, którzy mnie w tym wsparli i sprzyjające okoliczności. Na pływalni miejsca w bród. Nie zabraknie i dla mnie w charakterze klienta, mam nadzieję, także trenera. To, że nie ma dla mnie miejsca, albo raczej miejsce jest nie dla mnie, w administracji OSiR, to zupełnie inna sprawa. - Co się zmieniło w OSiR, że przestałeś być w tej administracji przydatny? - Administracja. A przede wszystkim definicja zadań Ośrodka, ich rozumienie. Także kierunek jego rozwoju. Spójrz, minęło już 20 lat od podjęcia decyzji o budowie pływalni, a 17 od jej uruchomienia, w grudniu 1999 roku. To szmat czasu. Żadna idea nie trwa wiecznie. Także moje idee programowe. Jestem wdzięczny władzom dzielnicy z tamtego okresu za to, że miałem swój udział w definiowaniu zadań Ośrodka. Podobnie jestem wdzięczny ich następcom za pomoc i wsparcie przy realizacji tych zadań. Mam nadzieję, że wspólnie udało nam się zrobić wiele dobrego. - Możesz te wasze plany, zamierzenia przybliżyć? - Basen był budowany z myślą o tym, że ma służyć zarówno sport owi, jak i rekreacji. I te dwie funkcje przełożyły się na kształt obiektu i konkretne rozwiązania. Mamy zatem basen sport owy z trybunami przystosowany do pływania i rozgrywania zawodów, wzbogacony wszakże o to wszystko co ma wymiar rekreacyjny. Ważne, że pomyślano zarówno o dorosłych, jak i o najmłodszych. Dziś mało kto pamięta, ale w tamtym czasie basenów w Warszawie było jak na lekarstwo. Ten funkcjonalnością wybiegał daleko w przyszłość.. Odpłatna rekreacja miała pomóc udźwignąć ciężar utrzymania basenu, by na nim można było rozwijać sport szkolny, uczyć dzieci pływać, dawać ulgi seniorom, osobom niepełnosprawnym. Tak zaprojektowany basen mógł śmiało zaspakajać zbiorowe potrzeby mieszkańców, choć nie wszystkim może służyć na tych z samych zasadach i nie wszystkim w tym samym czasie. Właściwa organizacja zajęć była kluczem do sukcesu. - Ten program był bardzo ambitny, a jednak poradziliście sobie. Nie było chyba żoliborzanina, który by nie odwiedził basenu w tamtym czasie. - Pamiętasz? W pierwszych latach funkcjonowania pływalni każde dziecko uczęszczające na Żoliborzu do szkół raz w tygodniu, uczyło się tu pływać w ramach lekcji wychowania fizycznego. Na pływalni w jednym okresie uczyliśmy pływać cztery klasy szkolne! Dla chętnych, zdrowych, zdolnych powstał program klas sport owych i Uczniowski Klub Sportowy zrzeszający młodych zawodników. To był szeroko adresowany kompleksowy i co ważne dzielnicowy program edukacji wodnej. - Dzięki basenowi tworzonemu pod ten program Żoliborz wyróżniał się na tle dzielnic miasta? Z pewnością tak, byliśmy prekursorami wielu korzystnych rozwiązań. Powstały komercyjne szkoły nauczania pływania, z ofertą dla ludzi w każdym wieku, od niemowląt do osób dorosłych i zajęcia ulgowe dla seniorów. Na basenie rozgrywane były zawody sport owe. Znalazło się miejsce dla rozwoju piłki wodnej. Tego szerokiego programu zazdrościło nam całe miasto, a do tego OSiR, przyznając ulgi na sport , szkolną naukę pływania, seniorów radził sobie wspaniale finansowo… - Dziś tak nie jest? Przyjdź któregoś dnia na basen i poświęć trochę czasu na obserwacje. Sama się przekonasz, jak jest. O finansach wolałbym się nie wypowiadać, nie czuję się uprawniony, by odnosić się do budżetu OSiR, stanu pływalni, tego na co są wydatkowane pieniądze, oceny czy nowe przedsięwzięcia i inwestycje przynoszą zyski czy straty? Nie biorę w tym udziału. Zmieniło się na pewno podejście, rozumienie udziału OSiR w rozwoju sport u szkolnego i współpracy z Uczniowskim Klubem Sportowym. - Czy to był bezpośredni powód Twojego zwolnienia? Przecież ten rok jest wyjątkowy w historii UKS, troje naszych reprezentantów było obecnych na IO w Rio de Janeiro, pisaliśmy o tym! - Tak. Marcin Stolarski wystartował w pływaniu, Ania Maliszewska w pięcioboju nowoczesnym, a Sebastian Stasiak towarzyszył im jako pierwszy zawodnik rezerwowy. W skali Warszawy UKS Żoliborz to jedyny uczniowski klub sport owy, który miał olimpijczyków. - Komu zatem przeszkadza działalność klubu i dlaczego? Co się zmieniło w polityce OSiR? Mówiliśmy o tym, że minęło 17 lat. Gdy budowaliśmy basen, zastanawialiśmy się, jak ten sport zrobić? Jak go rozwinąć, jakie będą potrzeby i jak je sfinansować? Nie gdzie indziej, tylko w samorządzie dzielnicy zapadały te decyzje. Samorządowcy byli wśród członków założycieli klubu. Decydowali o organizacji programu klas sport owych, o profilu pływackim w Szkole Podstawowej nr 65, o udostępnieniu pływalni na ten cel. I nie mieli wątpliwości, że jest to zadanie samorządu realizowane wspólnie z organizacją pozarządową, jaką jest UKS. Tę obecność żoliborzan na Igrzyskach zawdzięczamy właśnie im i rodzicom współfinansującym program. Moja rola w OSiR, oprócz innych obowiązków, dotyczyła także koordynacji działań Ośrodka, klubu i szkół, określania potrzeb, kierunków rozwoju i możliwości wsparcia tego programu. Oprócz tych obowiązków, poza godzinami pracy w OSiR, wypełniałem obowiązki trenera. To było uzgodnione z władzami dzielnicy i Ośrodka. - No dobrze i komuś to przeszkadzało? Dyrektorowi? Te sukcesy to doskonały PR, reklama dla pływalni! Dowód na to, że jest właściwie wykorzystana. - Tak, we wszystkim masz rację. I ubolewam, że Dyrektor przez 6 lat swojego urzędowania nie nabrał takiego przekonania. Twierdzi, nie wiedział, że jestem trenerem po godzinach pracy. I usiłuje uczynić z tego zarzut przeciw mnie. Co ja mam na to powiedzieć? Wiem, że ma złych podpowiadaczy, których opinii ufa, nie pogłębiając swojej wiedzy. Wyjaśniam zatem: UKS to nie jest moja prywatna działalność, ani nikogo innego. A trening sport owy to nie jest komercyjne nauczanie pływania. Ośrodek od chwili powstania był partnerem szkół i klubu w realizacji tego zadania. OSiR nie mógłby robić tego samodzielnie, bo Ośrodek nie jest klubem sport owym w myśl ustawy o sporcie i nie uczestniczy w systemie współzawodnictwa. Sport daje zajęcie blisko 300 zawodnikom. To dzieci i młodzież z Żoliborza i z Warszawy. To uczniowie utworzonych dla nich klas sport owych, dla których również powstał ten basen! To system szkolenia, jeden z lepszych w Warszawie, jeśli nie w Polsce. Sport jest jednym zadań samorządu. Szkoda byłoby ten system rozmontować. Co zaoferujemy tym dzieciom i młodzieży w zamian? - Masz obawy że system nie przetrwa? Na jakiej podstawie? Komu mogłoby na tym zależeć? - Mam obawy obserwując to, co się dzieje. I nie chodzi wyłącznie o moją osobę. Od miesięcy trwają usiłowania podniesienia klubowi cen za wynajem pływalni, a przecież nie na tym powinien zarabiać OSiR i basen. Te koszty zostaną przerzucone na barki rodziców. Słyszę niepokojące doniesienia o rezygnacji z tworzenia w Szkole Podstawowej nr 65 klas sport owych, wątpliwe jest kontynuowanie przez siódmo i ósmoklasistów nauki w klasach sport owych w naszym wygasającym gimnazjum. Obserwuję brak dbałości o infrastrukturę, która służy nam do treningu. Doświadczamy wielu drobnych utrudnień, o których szkoda pisać. Są osoby, które drażni rozwój UKS, nie rozumieją roli klubu na basenie, postrzegają klub jako intruza. To są zjawiska, które mogą niepokoić. - W przeszłości w Ośrodku zajmowałeś się nie tylko sport em. Nadzorowałeś inne działy, także pracę pływalni zgodnie z wiedzą i kwalifikacjami. Czemu odebrano Ci te obowiązki? - To prawda. Dyrektor pozbawił mnie wpływu na funkcjonowanie OSiR i nie korzystał z mojej wiedzy. W Ośrodku były osoby żywotnie zainteresowane tym, bym nie sprawował nadzoru nad ich pracą, może właśnie ze względu na moje kwalifikacje… - Kim się czujesz bardziej trenerem, czy dyrektorem OSiR? - Trenerem się jest, a dyrektorem bywa. To nie są zajęcia przeciwstawne. Dobrze jak za sport w instytucji odpowiada fachowiec. Sport to gwarancja wykorzystania basenu pływackiego od deski do deski, albo raczej od liny do liny i od ściany do ściany. W godzinach, gdy nikt basenu tak dobrze nie wykorzysta. Przecież koszty utrzymania basenu ponoszone są niezależnie od tego, czy w nim ktoś pływa, czy nie. A, odpowiadając na Twoje pytanie, najbardziej czuję się budowniczym. Budowniczym systemu, który we wszystkich swoich założeniach okazał się trafny. Tak w zakresie budowy i kształtu samej pływalni jak i programu zajęć. W tym sport u. Nasze sukcesy są powtarzalne. Coraz to nowi zawodnicy wracają z imprez sport owych z medalami. Na to składa się praca wielu ludzi. Udało nam się skompletować zespół trenerów oddanych swojej pracy. Mamy sprawdzone rozwiązania organizacyjne i powtarzalny rytm pracy. Szkoły. Powstał system, który przynosi efekty. I mógłby być powielany w innych dzielnicach. - I to jest wielka sprawa. Systemy, które przynoszą zamierzone efekty, powinny być realizowane i udoskonalane. Wraz z Twoim odejściem z OSiR będzie to trudne. - Nie wiem, może powstaną inne lepsze idee? Ale jest mi żal, bo nie mogę zaakceptować obecnego kierunku, w jakim zmierza OSIR. Dotyczy to przede wszystkim przyszłości programu sport owego, ale i planów rozbudowy OSiR oraz stanu jego infrastruktury. OSiR to przecież nasze wspólne żoliborskie dobro, nie można go zmarnować. Jestem chłopakiem wychowanym na Marymoncie i mam do tego miejsca stosunek szczególny. - Dziękuje Ci za rozmowę i życzę byś wypłynął! Dziękuję, wierzę, że to co robimy, wysiłek dzieci, młodzieży, rodziców, trenerów zostanie właściwie oceniony i doceniony i przyjdzie jakieś opamiętanie. Jeśli są jakieś nowe wizje nie trzeba ich rozwijać kosztem tego co już jest zrobione.