W jakich okolicznościach doszło do koalicji PiS z PO na Żoliborzu? Nie ma żadnej koalicji PiS z PO. Dopóki jestem lokalnym pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości, to na Żoliborzu nie będzie koalicji ani z PO ani z SLD. Natomiast to, co przygotowaliśmy dla Żoliborza, to porozumienie programowe z burmistrzem Buglą i wspierającymi go radnymi. Także z klubu PO, dla których wsparcie to oznacza konflikt z władzami partii. Chciałbym, żeby to wybrzmiało: wystąpiliśmy w obronie dobrego burmistrza Żoliborza Krzysztofa Bugli, bo taka była wola zdecydowanej większości mieszkańców, wyrażana w toku kampanii wyborczej. Jakieś dwa tygodnie temu zorientowałem się, że władze warszawskiej PO chcą usunąć dobrze ocenianego burmistrza Żoliborza, po to tylko, żeby nagrodzić tym stanowiskiem wiernego wykonawcę partyjnych poleceń, ale miernego dotychczasowego burmistrza z Pragi Północ. W tej sytuacji postanowiłem złożyć Krzysztofowi Bugli ofertę porozumienia ponad podziałami politycznymi i ideologicznymi. Podkreślam, Krzysztofowi Bugli, a nie Platformie Obywatelskiej. Ponieważ mówimy o naprawdę dobrym burmistrzu, to kilkoro odważnych radnych z klubu PO zdecydowało się go poprzeć pomimo automatycznego wejścia w konflikt z władzami warszawskiej PO. Muszę powiedzieć, że ci radni zaskoczyli mnie niebywale pozytywnie. Czysto osobiście cieszę się, że było dane mi ich poznać. Naprawdę mam nadzieję, że to co zrobiliśmy w naszej dzielnicy jest dobrym prognostykiem dla Warszawy, a da Pan Bóg i dla całego kraju. Jakie sprawy uważa Pan za najważniejsze w przyszłym zarządzaniu Żoliborzem? Najbardziej palące są problemy infrastrukturalne na Żoliborzu Południowym. Ludzie, którzy za ciężkie pieniądze kupili tam mieszkania, nie mają w okolicy przedszkoli, szkół, przychodni lekarskich. Nawet do kościoła mają daleko… Faktem jest, że na Żoliborzu Południowym nie ma infrastruktury komunikacyjnej. Nie ma stąd jak wyjechać ani dojechać w godzinach szczytu. Kolejna sprawa to skrzyżowanie Mickiewicza i Zajączka. Tędy mieszkańcy nowych osiedli próbują dostać się na Wisłostradę. Skrzyżowanie jest nieprzystosowane do tak intensywnego ruchu. Problem jest naglący, bo są już ofiary śmiertelne tych zaniedbań. Będziemy chcieli oddać plac Wilsona z powrotem mieszkańcom – bo na razie jest to krzyżówka gigantycznego węzła komunikacyjnego i Zurychu albo innego Wall Street - i poddać go gruntownej rewitalizacji. Postaramy się z powrotem otworzyć kino Tęcza. Będziemy wspierać dzielnicową edukację, kulturę i sport powszechny. Jednym z istotnych zamierzeń jest także rewitalizacja najbardziej zaniedbanej części Starego Żoliborza, czyli bezpośrednich okolic ulic Krajewskiego i Dymińskiej. Oprócz rozwoju infrastruktury, chcemy po prostu pomóc mieszkającym tam ludziom w wymiarze czysto społecznym. To tak bardzo ogólnie, szczegółowa deklaracja programowa zostanie przyjęta na najbliższym posiedzeniu Rady Dzielnicy. Do jej poparcia zapraszam wszystkich radnych dobrej woli. Na zakończenie pragnę podkreślić, że bardzo się cieszę, że przyjęliśmy takie rozwiązanie. Korzyści dla mieszkańców okazały się ważniejsze od interesów koterii wewnątrz partii rządzącej Polską. Może to tylko genius loci Żoliborza, ale może mamy do czynienia z pierwszym powiewem gruntownej dobrej zmiany.