W 21 numerze „Naszej Gazety Żoliborza Bielan” z dnia 10 grudnia pojawił się artykuł Adama Buławy na temat mostu Krasińskiego. W zakończeniu autor napisał: „Idealnie byłoby, gdyby rozmowy rozpoczęły się przy zachowaniu opcji zerowej, to znaczy założenia, iż ani nie zapadła decyzja o budowie, ani też temat nie został totalnie zanegowany”. Cieszy mnie, że oprócz powszechnej krytyki budowy jakiegokolwiek mostu na Żoliborzu, pojawił się głos przewodniczącego rady Żoliborza, który zakłada możliwość rzeczowej dyskusji nie tylko nad sensownością jego budowy ale też jaki może być? Czytając żoliborskie fora internetowe, relacje z obrad rady odniosłem wrażenie, że wszystkich radnych niezależnie od opcji ogarnął amok anty mostowy. A każda próba rzeczowej dyskusji, jak i też zorientowania się w rzeczywistych nastojach w imię przyjętej poprawności zostaje zakrzyczana i odrzucona. Nie ukrywam, czemu dałem wyraz w wystąpieniach i publikacjach, że nie jestem zwolennikiem tranzytowej przeprawy przez Wisłę na Żoliborz. Jestem natomiast zwolennikiem nie tylko dodatkowego mosty na Żoliborzu ale przynajmniej jeszcze kilkunastu w Warszawie. Przynajmniej co kilometr powinna być usytuowana przeprawa przez Wisłę. Jest ich obecnie 7, a w takiej trochę mniejszej Pradze czeskiej jest ich 20. Czym więcej mostów będzie, tym ruch przez każdy z nich będzie mniejszy. W efekcie, połączenia z drugą częścią Warszawy będą coraz dogodniejsze a także doprowadzą do spawanie, różniących się dotychczas, prawobrzeżnych i lewobrzeżnych dzielnic w jedną warszawską całość. W tym artykule nie będę wymieniał argumentów przeciw ale dla równowagi przedstawię te, które są za. Warszawa jest jednym miastem. Dbając o swoje partykularne interesy trzeba widzieć jej całość, a także perspektywy rozwoju aglomeracji warszawskiej. To mieszkańcy Praskiej strony od lat naciskają władze miejskie na budowę tego mostu. Autorzy petycji przeciw mostowi, wręczonej ostatnio Pani Prezydent, są dumni, że udało im się zebrać pod nią 4 tys. podpisów. Tylko że w dużo krótszym czasie, tylko mieszkańcy Targówka zebrali 23 tys. podpisów za budową mostu. A jak ruszą z podpisami mieszkańcy Białołęki, Pragi Północ, to będzie ich na pewno więcej niż całkowita liczba mieszkańców Żoliborza. Gdy wyeliminuje się możliwość poprowadzenia wzdłuż ul. Krasińskiego trasy łączącej most z trasą Armii Krajowej, to praktycznie nie będziemy mieć do czynienia z wlewaniem się licznego ruch samochodowego na Żoliborz. Jedyne miejsce, które może być częściowo zakorkowane to odcinek od Wisłostrady do pl. Wilsona. Przepustowość tego odcinka jest niewielka, więc nie ma możliwości wjazdu dużej ilości samochodów. Staną przed pl. Wilsona a od niego będą rozprowadzane w 4 kierunkach. Spowoduje to nieznaczny wzrost ruchu ale nie doprowadzi do zniszczenia żoliborskiej zieleni, zabytkowego charakteru ani taż nie zablokuje całego Żoliborza czym straszą jego oponenci. Przykładem niech tu będzie most Świętokrzyski. Ul. Tamka jest trochę zakorkowana ale całe Powiśle na nim zyskało. Żoliborz nie jest docelowy miejscem dla mieszkańców praskiej strony. Tu nie ma miejsc pracy, urzędów, do których będą chcieli się dostać. Oni będą starali się dostać na Wisłostradę. A ci którzy mają jakieś sprawy do załatwienia w naszej dzielnicy, może zrezygnują z jazdy przez most Gdański czy Grota Roweckiego. Zmniejszy to ruch w innych w części Żoliborza. Ten most nie odkorkuję Wisłostrady, ale zmniejszy korki w okolicach mostu Gdańskiego. Istniejący tam układ drogowy utrudnia zjazd z niego na Wisłostradę. Prowadzi to do blokowania ulic w pobliżu Nowego Miasta. No ale to problem Śródmieścia a nie Żoliborza. Na Targówek czy przeciwległą Pragę można dostać się obecnie samochodem bez większych problemów. Natomiast dostać się tam za pomocą komunikacji miejskiej jest dość trudno. A przecież zależy nam, aby transport publiczny był nie tylko preferowany, ale co najważniejsze wygodniejszy i szybszy niż transport prywatny. A watro też wspomnieć o ułatwieniach w ruchu rowerowym i pieszym. Ten most planowany był już przed wojną przez Stefana Starzyński a praska część Warszawy była wtedy dużo mniejsza. Brakuje tu nam rzeczowej dyskusji i wysłuchania różnych argumentów. Mam odczucie, że przeciwnicy jakiegokolwiek mostu nie są tym zainteresowani. Bo jak tłumaczyć fakt, że na stronie internetowej urzędu Dzielnicy Żoliborz pojawiła się ankieta „kto za, kto przeciw mostowi”. Niestety została zdjęta bo liczba osób opowiadających się za mostem była zbyt duża, a to burzyło lansowaną opinię, że wszyscy Żoliborzanie są przeciwni jakiemukolwiek mostowi. Dziwią mnie też wypowiedzi Jana Śpiewaka przedstawiciela „Miasto Jest Nasze”, który też jest przeciwnikiem tej inwestycji. Gdyby wypowiadał się w imieniu „Nasze Miasto – Żoliborz” to ja bym to zrozumiał. Ale jak się wypowiada w interesie całego miasta, to mnie zdumiewa. Nie spotkałem dotychczas przeciwników mostu w innych dzielnicach lewobrzeżnej Warszawy. Wprost przeciwnie, pod adresem kontestujących jego budowę słyszałem ostre słowa. W swojej treści były podobne do tych jakie wypowiedział lider Nowoczesnej- Ryszard Petru do jednej z posłanek „Niech się Pani postuka w pusty łeb”. Może Pan Śpiewak czuje się bardziej żoliborzaninem niż warszawiakiem i wyczuwa się w ten współczesny specyficzny klimat żoliborski. A jest tu coś z ducha ostatnich dziesięcioleci I Rzeczypospolitej - „ Nihil novi „ gdzie bano się wszystkiego co nowe. Miało być tak jak za dawnych czasów, nie zauważając, że świat się zmienia. A jak to się skończyła dla Polski wiedzą ci, którzy choć trochę znają historię naszego kraju. Nie skreślajmy więc z góry idei budowy nowego mostu i nie odwracajmy się od dyskusji jaki może on być? Starajmy się wysłuchać argumentów wszystkich stron. Miejmy też świadomość, że Warszawa się zmienia. Przedwojenna peryferyjna dzielnica Żoliborz staje się dzielnicą śródmiejską, a granice zabudowy Warszawy przesuwają się coraz dalej. Wygląd naszego miasta ustawicznie ulega przeobrażeniom. Inaczej przecież Warszawa wyglądała w średniowieczy, baroku, renesansie, w okresie dwudziestolecia czy PRL-u. Inaczej też będzie wyglądała i funkcjonowała z kilkadziesiąt lat. Planując teraźniejszość myślmy o przyszłości. Witold Sielewicz