Nawet bardzo się nie bały. Podchodziły do okienek piwnicznych i szukały jedzenia przygotowanych dla kotów. Były zgłodniałe. Straż Miejska nie wiedziała co z nimi zrobić. Z kolei znajoma naszego czytelnika widziała lisy około 16 przy przychodni na ulicy Szajnochy. Panie Wojciechu! Bardzo dziękujemy. Redakcja I od redakcji Jeden z naszych czytelników dzwonił do nas i twierdził, że lisy po prostu mieszkają w Parku Olszyna (zaraz za granicą Żoliborza u zbiegu Trasy AK i Broniewskiego). Czy to prawda, nie wiem. W każdym razie lisy szukają pożywienia w mieście, bo jest go coraz mniej w lesie. Z lisami jest bowiem następujący problem - ich liczba w przeciągu ostatnich lat wzrosła czterokrotnie, a ponieważ są to drapieżniki, to skutecznie przyczyniają się do zmniejszenia liczby zająców, które i tak mają z różnych przyczyn coraz cięższe życie i stają się w Polsce gatunkiem ginącym. Podobnie lisy powodują spustoszenia w innych gatunkach drobnych zwierząt. Zjawisko postępuje od mniej więcej dziesięciu lat, odkąd są systematycznie podawane lisom szczepionki przeciw wściekliźnie, która skutecznie zmniejszała ich populację, ale jednocześnie jest przecież śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi i zwierząt domowych. Pojawienie się lisów szukających pożywienia w gęstej zabudowie miejskiej świadczy, że opisany powyżej problem z nadmiarem lisów narasta. Czy zatem peregrynacje wygłodniałych lisów po Żoliborzu staną się równie normalne, jak wędrówki stad dzików w innych miastach i kurortach? Zbigniew Duszewski