Jak chce się kogoś skrytykować to zawsze dobrze zacząć od formuły „ja tam rasistą (lub czymkolwiek innym) nie jestem ale...”. Chciałbym jednak na serio się zastrzec, że nic nie mam przeciwko rowerzystom, biegaczom, rolkarzom, et cetera. Ale to co się dzieje się z ich udziałem woła o pomstę do nieba. Z przerażeniem obserwuję, że różnego typu imprezy, jak chociażby ta dzisiejsza „masa powstańcza”, zamiast promować pewną idee, to wręcz jej szkodzą. Nie jest dobrze, gdy Muzeum Powstania Warszawskiego przyłącza się do grupy rowerowych „terrorystów” za jakich uważam ludzi, którzy stoją za projektem pod nazwą „masa krytyczna”. Nie może być tak, że w nowoczesnym mieście, jakim jest Warszawa, grupa osób, nawet z najbardziej szlachetnych pobudek na godziny paraliżuje miasto. Każdy, kto zetknął się z Masą Krytyczną na ulicach nie tylko Warszawy, doskonale wie, że przejazd kilku tysięcy rowerzystów w zwartej grupie w godzinach szczytu działa katastrofalnie na cały organizm komunikacyjny miasta. Dzisiejszy rajd rowerami po ulicach Warsz,awy rozpoczął się o godzinie 17.00. Przejechał trzema dzielnicami Warszawy – Woli, Żoliborza i Śródmieścia. Celem tej imprezy było oddanie hołdu Powstańcom Warszawskim. Masa Powstańcza miała być próbą odnalezienia w topografii współczesnej stolicy miejsc związanych z Powstaniem Warszawskim. Co prawda, na czele tego peletonu jechał samochód z nagłośnieniem, a przewodnik opowiadał o miejscach, i związanych z nimi walkach w Powstaniu Warszawskim, które mijali rowerzyści, jednak słyszeli to tylko ci, którzy jechali najbliżej samochodu pilotującego. Peleton rozciągnął się na długości ponad 1 kilometra w efekcie czego, skrzyżowania, przez które przejeżdżał, zablokowane były przez kilka cykli świateł. Ludzie nie mogli przejśc przrz jezdnię. Kierowcy się wściekali, dochodziło do niemiłych sytuacji. W korku utknęły autobusy komunikacji miejskiej. Przejazd tylko ul. Krasińskiego zajął masie powstańczej 17 minut. Można sobie wyobrazić, do jakiego paraliżu komunikacyjnego dochodzi, gdy zamykane są ulice na tak długo w godzinach szczytu. Nie zamierzam się pastwić nad organizatorami dzisiejszej imprezy, która bądź, co bądź została zorganizowana w szlachetnym celu. Jednak całe to szaleństwo staje się coraz bardziej groźne. Głośnym echem odbił się przypadek pewnego 85-latka, który w Łodzi, postanowił przejść przez ulicę na zielonym świetle. Niestety przejechali go rowerzyści wychodząc pewnie z założenia, że ktoś taki powinien poddać się eutanazji a nie tamować postęp w postaci odbywającej się tego dnia „masy krytycznej” czyli zlotu rowerzystów, w majestacie prawa blokujących miasto. Ja tam nic przeciwko rowerzystom nic nie mam,…. ale w momencie, gdy łamią ludziom ręce, terroryzują całe miasto, to trzeba by chyba coś z tym zrobić nawet, jeżeli mają założone koszulki z Kotwicą Polski Walczącej. Ramzes Warszawski