Urząd Miasta niedawno odtrąbił zrealizowanie pierwszego projektu z budżetu partycypacyjnego na Żoliborzu. Jest nim barierka w parku Fosa, ustawiona nad tunelem prowadzącym do Cytadeli. W tym miejscu znajduje się właściwie urwisko, miejsce niebezpieczne i mało przyjemne dla spacerowiczów. Pomysłodawcom tego projektu najwyraźniej chodziło o to, by nikt z tego urwiska się nie stoczył, bo grozić to może poważnymi obrażeniami. Tymczasem na pierwszy rzut oka widać, że barierka jest zbyt wąska i nie zabezpiecza całości urwiska. Jej długość w przybliżeniu odpowiada szerokością tunelowi, natomiast stromy, niebezpieczny odcinek jest daleko szerszy. Balustradka wygląda ponadto, jak antyczny trzepak dla osób niskiego wzrostu, a małe dziecko z łatwością przedostanie się przez nią na stronę urwiska. Nie dość więc, że barierka jest po prostu brzydka, to nie spełnia swojej podstawowej funkcji – zapewnienia bezpieczeństwa przechodniom. W parku Fosa znajduje się jeszcze parę niebezpiecznych miejsc wymagających zabezpieczenia, np. akwedukt znajdujący się tuż obok omawianego tunelu oraz kilkumetrowej wysokości pionowa, półokrągła ściana znajdująca się bliżej Wisłostrady. Czy przypadkiem wszystkich zabezpieczeń w parku Fosa nie można było wykonać jednocześnie? Budżet budżetem, ale, czy ktoś w ogóle koordynuje to, co na Żoliborzu powstaje, po co powstaje, czy spełnia swoją funkcję i czy przypadkiem nie jest wyrzuceniem w błoto partycypacyjnych pieniędzy? Barierka w parku Fosa świadczy o tym, że trzeba dobrze przyglądać się zgłaszanym projektom i umieszczać je w szerszej perspektywie. To zadanie i dla pomysłodawców i dla tych, którzy koordynują prace nad podziałem partycypacyjnych środków.