Reklama

220 rocznica insurekcji kościuszkowskiej - pamiętamy o Janie Kilińskim

Polska jako kraj, niegdyś tak potężny, później całkowicie wyłączony z mapy świata, liczy sobie wielu bohaterów narodowych, szczególnie z okresu zaborów. Wśród nich jest jednak człowiek, który przerósł innych legendą, sławą, odwagą i szlachetnym patriotyzmem - szewc, a później pułkownik Jan Kiliński. Nie bez powodu jego pomnik zdobi dziś warszawską Starówkę, a szkoły nazywane są jego imieniem. Stał się nieśmiertelnym symbolem jedności narodowej.


Już na początku marca 1794 roku wszedł w skład nowych władz miejskich. Choć nie wiadomo, kiedy dokładnie nawiązał kontakt z innymi spiskowcami, to pewne jest, że był jednym z pionierów przygotowań, które doprowadziły do wybuchu Insurekcji Warszawskiej 17 kwietnia 1794 roku. Jego głównym celem było odzyskanie wolności. Cechowały go męstwo, odwaga i umiejętności organizatorskie, dlatego też, dzięki Kołłątajowi stanął na czele ludu Warszawy, by wypędzić z niej carski garnizon wojskowy. Według Rosjan, zwykły szewc, taki jak Kiliński nie powinien wzbudzać poczucia zagrożenia, a jednak na dzień przed wybuchem Insurekcji ówczesny król zanotował w swoim "diariuszu", że to właśnie on jest głównym sprawcą rewolucji. Przez współspiskowców został zobowiązany do rozpoczęcia powstania i już po pierwszych godzinach walk można było dostrzec przewagę polskich powstańców, a Rosjanie, którzy definitywnie przecenili swoje możliwości, opuszczali miasto w popłochu, ponosząc duże straty - zarówno militarne, jak i materialne. Ważnym celem powstania było również zdobycie Pałacu Morsztynów, mieszczącego przedstawicielstwo dyplomatyczne Rosji. Wreszcie w drugim dniu powstania, lud pod dowództwem Kilińskiego zdobył ambasadę, a więźniowie polityczni przebywający w jej piwnicach zostali uwolnieni. Zwycięstwo powstańców było pewne, a klęska Rosjan największa w historii całych Kościuszkowskich zmagań. Lud świętował na ulicach i nosił na rękach swego niezawodnego dowódcę, który pokierował nim w tych zwycięskich walkach. Jan Kiliński został mianowany pułkownikiem, wybrano go na radnego Magistratu Policji, dodatkowo miał szansę objąć stanowisko wiceprezydenta Warszawy, jednak zrezygnował z tej funkcji, gdyż zwyczajnie nie czuł się na tyle kompetentny i odpowiedzialny.

Swoją historią udowodnił, że aby być wielkim człowiekiem, nie trzeba pochodzić ze szlacheckiej rodziny, wystarczy tylko postępować uczciwie i liczyć się z dobrem innych. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją patriotyczną, liczącą około 30 tysięcy osób, a przez następne, długie lata ludzie przechodzący obok domu, w którym mieszkał, zdejmowali nakrycie głowy, na znak szacunku i pamięci. Wspomnienie o nim wciąż rosło, zaczęto układać wiersze i piosenki na jego cześć, co jest wystarczającym i niepodważalnym dowodem jego odwagi, męstwa i bohaterskiej postawy.

Zobacz informację o obchodach 220 rocznicy insurekcji...

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do