Listopadowe posiedzenie Komisji infrastruktury nie pozostawiło już żadnej nadziei na poprawę parkowania na Żoliborzu. [middle1] Tym razem na posiedzenie Komisji przybyli oprócz radych i urzędników, przedstawiciele Straży Miejskiej, Policji i oczywiście przedstawiciel ZDM, pan Tamás Dombi, konsekwentnie walczący o wyższą rangę Żoliborza w klasyfikacji światowej. Mieszkańcy dzielnicy jakoś nie dopisali – można ich było policzyć na palcach jednej ręki. Nie wiem, czy dotarł do organizatorów tego posiedzenia całkiem jasny przekaz, że ludność już dyskutować nie chce i żąda konkretnych działań. I być może temat parkowania przestał być już tematem wyborczym. Cierpliwość ma granice i to posiedzenie wyraźnie je uwidoczniło. Na Żoliborzu Dziennikarskim sytuacja z parkowaniem jest tragiczna, z powodu usytuowania tam placówek oświatowych – szkoły i przedszkoli. Wiele budynków wynajmują firmy, co również generuje pojawienie się dodatkowych aut. Ulica Mysłowicka jest nieprzejezdna dla jej mieszkańców, którzy z trudem docierają na swoje posesje. Straż Miejska nie nadąża z realizacją zgłoszeń, których najwięcej pochodzi z Żoliborza Południowego. Holowników jest za mało, żeby obsłużyć wszystkie, przeznaczone do odholowania pojazdy. Mimo koncepcji Straży Miejskiej na rozwiązanie problemów parkowania na Żoliborzu, która, jak się okazuje, nie ujrzała nawet światła dziennego, mimo koncepcji Wydziału infrastruktury i kolejnych, produkowanych przez lata analiz, na Żoliborzu w tej dziedzinie nie zdarzyło się nic pozytywnego. A obecni na posiedzeniu Komisji mieszkańcy dzielnicy mogli odnotować brak jakiegokolwiek sensownego i spójnego pomysłu na rozwiązanie tego problemu. Bo pomysł pana Tamása Dombi reprezentującego ZDM, by dzieci na rowerach jeździły do szkoły, chyba do takich nie należy. Tak na marginesie należy zauważyć, że ZDM ma duży budżet i całkowity brak kompleksów, skoro poustawiał słupki na pl. Wilsona, które nadal umożliwiają parkowanie zamiast mu zapobiegać. Teraz ZDM wyrwie słupki z korzeniami i ustawi je we właściwym miejscu. Panowie, nic się nie stało! To, co wszyscy zauważamy na drogach i parkingach, to brak kultury ich użytkowników. A brak kultury, to brak edukacji w tej dziedzinie. I być może od tego należałoby zacząć. Szkoła mogłaby mieć wielki i chwalebny udział w wychowaniu pokoleń, które zapoczątkowałyby nową jakość na drogach i parkingach. A niektórzy z nas nawet dożyliby tych czasów. Podsumowując wnioski jakie nasuwają się po dyskusji nt. problemów z parkowaniem na Żoliborzu, należy zauważyć, że: - stawianie słupków w jednym miejscu powoduje napływ parkujących samochodów w inne miejscach i generuje problemy z parkowaniem a nie rozwiązuje, - zmniejszanie ilości miejsc do parkowania w dzielnicy, która i tak cierpi na ich brak, jest kompletnym absurdem, - strefa płatnego parkowania, o ile w ogóle kiedykolwiek nastąpi, również nie rozwiąże problemów, ponieważ zmniejszy ilość miejsc parkingowych i utrudni najprawdopodobniej życie żoliborzanom, - ludzie nie przesiądą się z samochodów na rowery, bo cywilizacja tak nie działa. Zauważmy, że prób powrotu na drzewa również nie odnotowano nawet wśród tzw. ekoterrorystów.