I w Informatorze wygrała przynajmniej chwilowo opcja pesymistyczna, że wszystko to upadnie i upadek Fortu będzie wielki. Ale nie uwierzyli w to partnerzy II Urodzin Placu Wilsona, było tych firm i instytucji tyle, że ledwie się ich loga mieściły na plakacie Urodzin. Niektórzy z tych partnerów byli kompletnie nie znani, ciekawe, czy chociaż zapłacili za tę reklamę na afiszu, czy plakat także sfinansował w całości burmistrz? W każdym razie znalazł się jeden radny, który postanowił jednak wyrazić niepokój wobec obecności jogi, i na afiszu, i na samej imprezie urodzinowej. Był to radny PiS Michał Kondrat. I wyraził swoje wątpliwości jakoś tak: otóż joga, to praktyka buddyzmu, a jemu, jako katolikowi ten buddyzm nie konweniuje... Radny Michał Kondrat nie jest znany z niczego poza tym, że był pomocnikiem egzorcysty i w związku z tym rekomendują go wszelakie fundamentalistyczne katole, zarówne te odwieczne, jak Marek Jurek i takie z odzysku, jak Paweł Kukiz. Cóż, wolno im... Chociaż bycie noszącym teczkę za egzorcystą, to trochę słaba rekomendacja do rzucania anatem, mogłoby się wydawać. Ale mamy ewidentną modę na egzorcyzmowanie, więc trzeba ją wykorzystać. Usuwaniem duchów zajmują się za pieniądze rozmaici uzdrawiacze, liczba kościelnych egzorcystów przyrasta w tempie geometrycznym, a demonolog ojciec Posacki stał się celebrytą. No, ale może ten duchowny zna się na swojej robocie? Bo co do Michała Kondrata... Faktycznie buddyzm jest bardzo groźny, czego ostatnio przerażający przejaw przekazały nam media. Otóż w Nowym Jorku, czy gdzieś, jakiś rzekomy szaleniec wyskoczył z kolejki prosto do wybiegu dla tygrysa, a ten skwapliwie zaczął osobnika pałaszować. Tylko dzięki ofiarności pracowników ogrodu zoologicznego udało się bydlę odgonić, a osobnikowi życie uratować, za wyjątkiem nogi. A przecież tylko niewtajemniczeni mogą mylnie uważać to za zwykłe szaleństwo, bo przecież było to ewidentne naśladowanie Buddy. Otóż bożek ten, w jednym ze swoich wcieleń, nakarmił własnym ciałem i krwią tygrysicę, by ta wykarmiła młode. Jest tylko jedno ale, otóż joga nie jest formą praktykowania buddyzmu, chociaż w buddyzmie bywa używana. Jeżeli już, to jest to forma hinduizmu, a tak naprawdę, to praktyka, która w krwioobieg religii indyjskich weszła jako zjawisko niezależne. Celem jogi hinduskiej jest osiągnięcie wyzwolenia przez poznanie prawdy, może to być kontemplacja bóstwa, ale nie musi mieć odniesień teistycznych. Oczywiście nie jest to praktyka gimnastyczna, a traktowana jako metoda walki z bólem korzonków i jako sposób na poprawę potencji staje się swoją własną karykaturą. I tak właśnie funkcjonuje wśród Europejczyków, którzy bawiąc się wschodnią duchowością zachowują się jak dzieci bawiące się starymi granatami. Nigdy nie wybuchły, to może i teraz... Faktycznie może miejsce tego jest na festynach, gdzie oprócz jogi, jest miejsce, i dla połykaczy ognia, i dla kobiety pokrytej rybią łuską, i dla cielaka z dwoma głowami. Ale jak radny Kondrat tak się zna na złych duchach, jak na buddyzmie, to: od egzorcyzmów i radnego Kondrata zachowaj nas, Panie! [Przypominamy i wyjaśniamy, że wszystkie podane tu informacje są nieprawdziwe lub nieścisłe.]