Wczoraj wspominałem o dość szczególnej metodzie podlewania drzew na osiedlu Marymont Potok a dokładnie przy ulicy Adama Mickiewicza. Kawałeczek dalej na wysokości ulicy Tylżyckiej zwaliło się drzewo, uszkadzając kilka zaparkowanych samochodów. W tej części Żoliborza nie było jakichś specjalnych kataklizmów w postaci burz czy nagłych wiatrów. Ot może trochę mocniej powiała i to wystarczyło, aby stare i spróchniałe drzewo się zawaliło. Całe szczęście, że obyło się bez większego nieszczęścia i nikomu nic się nie stało. Najciekawsze jest jednak to, że ktoś jednak dogląda okoliczne drzewa na osiedlu i część z nich jest zabezpieczona przed wiatrem specjalnymi linami lub pasami. Szkoda, że nikt nie sprawdza, w jakim stanie są stare i rozłożyste drzewa, które już dawno powinny zostać wycięte a na ich miejsce posadzone inne. Nieopodal miejsca, gdzie zawaliło się drzewo, rośnie inne równie stare a do tego wysokie drzewo, pod którym znajduje się sporej wielkości osiedlowy parking. Jeśli drzewo spadnie na parking, to będzie prawdziwa masakra i straty będzie trzeba liczyć w milionach. Jak widać, aby stało się nieszczęście nie potrzeba wielkiego kataklizmu, a wystarczy, jak trochę mocniej powieje. Lepiej dmuchać na zimne.