Nasze piękne, ukochane miasto znów dokonało wyboru. [middle1] Dokonało go frekwencją niespotykaną, wręcz niepokojąco dużą w porównaniu do lat ubiegłych, gdy ponad połowa wyborców uważała, że wszystko załatwi się samo, nie ma o co kruszyć kopii, zmieniać planów na weekend i brać udziału w cudzej bądź co bądź wojnie, w której po dwu stronach frontu, już do znudzenia stoją PiS i PO. Tym razem jednak coś dźwignęło zobojętniałych i znudzonych z ich głębokich foteli, w które zapadli na lata. To coś, to ni mniej ni więcej, tylko strach. Strach przed zmianą, której groźba w tych samorządowych wyborach była duża i wydawało się, oczywista. Bo, czy można ujawnić jeszcze więcej faktów o złych działaniach ekipy rządzącej Warszawą przez ostatnie trzy kadencje? Twardy elektorat w tych wyborach pozostał ten sam, bo jego struktura definiuje sposób postrzegania rzeczywistości – jeżeli fakty są przeciw naszym, to tym gorzej dla tych faktów. Za spektakularne zwycięstwo PO w Warszawie odpowiada właśnie elektorat dotychczas obojętny, którego intencjom warto się przyjrzeć. A ten elektorat mówi tak: - Żyje się coraz lepiej w Warszawie. Za bycie warszawiakiem ma się zniżki, jest imprezowo, sportowo i gastronomicznie. Chleb i igrzyska są zapewnione. I ma to trwać. Co tam, że rządzący trochę weźmie w łapę, zachachmęci, jakąś kamieniczkę puści za bezcen kumplowi, ktoś tam popłacze, ale przecież trudno, by wszystkim dogodzić! Jak świat światem władza zawsze musiała coś przekręcić, ale ta o ludności też myśli, skoro jest całkiem, całkiem dobrze. A niedobrze byłoby, gdyby PiS przejął władzę. Starych juz znamy i są przewidywalni. Teraz nowi przyjdą i dopiero będzie się działo. Pałac Kultury rozbiorą może…I oczywiście wsadzą swoich do urzędów i spółek, co wiąże się z tym, że wysadzą poprzednich i wujek Wacek straci pracę w spółce! Po trzech tatach rządów PO przecież większość ma swojego wujka Wacka! I tego Warszawa boi się najbardziej. Najsmutniejsze jest to, że wygrani w tych wyborach mówią o zaufaniu, jakim obdarzyli ich mieszkańcy, wierzą, że to ich poprzednia działalność i program wyborczy przekonały ludność do głosowania na nich. Nie mogą być w większym błędzie. I w ten sposób wszyscy odkrywają własne, obarczone wadą procesy poznawcze, które nie pozwalają na to, by rzeczywistość jawiła im się taka, jaką jest naprawdę. Ale właśnie to najwyraźniej tworzy magię wyborów, wielkich wygranych i przegranych, wzloty i upadki, początki i smutne zakończenia, których nikt za moment nie będzie pamiętał. I to jest to miejsce, w którym polityka najbardziej podobna jest do hazardu, bo karta zawsze bywa tylko jedna. fot.warszawawobiektywie.pl