Budynek piekarni to jedno z ostatnich świadectw zabudowy dawnego miasteczka Powązki. Zbudowana w latach trzydziestych XX wieku. W czasie wojny nie spełniała swej funkcji, a pierwsze chleby wyszły z jej pieców w styczniu 1945 roku. W latach pięćdziesiątych piekarnię znacjonalizowano. Od kilkunastu lat stała pusta. Jej właścicielem była Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Gdy w połowie sierpnia pojawiła się tabliczka informująca o rozbiórce budynku zaczęły się protesty mieszkańców, którzy zgłaszali masowo, że w opuszczonym budynku żyją ptaki, a trwa okres lęgowy. Sprawę zgłosili do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i prawniczki zajmującej się ochroną zwierząt, która przypomniała, że jeżeli zwierzęta znajdujące się w pustostanie zostaną świadomie zabite, zarząd spółdzielni naruszy ustawę o ochronie zwierząt. Grozi za to do trzech lat więzienia. Tymczasem oficjalna opinia ornitologa miała być ogłoszona we wtorek 20 sierpnia. Mieszkańcy chcieli też zaprosić na miejsce swojego, ale się spóźnili. We wtorek rano z dawnej piekarni zostały resztki parterowych ścian i kupa gruzu. Barbara Różewska, prezes WSM poinformowała, ze w budynku nie było ptaków, a jedynie gniazda i odchody. Budynek rozebrano mimo protestów i licznych wątpliwości. W tym miejscu ma stanąć budynek mieszkalny.