- Z tego, co mi wiadomo, nastąpiła zmiana warty. Żoliborski PiS ma nowego szefa. Czy to oznacza, że ta partia na Żoliborzu, czy też szerzej w Warszawie, zacznie w jakimś minimalnym stopniu działać? - Zmiana pełnomocnika w żoliborskim komitecie PiS to nie tylko zmiana personalna, ale to również zmiana pokoleniowa. Pan Mateusz Kowalski, nowy pełnomocnik żoliborskiego komitetu PiS jest przedstawicielem młodego pokolenia. Nie będąc ani w poprzednich władzach komitetu, ani w obecnych, oceniam tę zmianę jako szansę. Szansę na pełną reprezentację wszystkich pokoleń. Szansę na zwiększenie poparcia dla PiS również wśród młodych Żoliborzan. - Poparcie dla PiS w ostatnich czterech wyborach, łącznie z samorządowymi drastycznie spada. Żoliborz z dość konserwatywnej dzielnicy stał się liderem postępu razem z takimi dzielnicami jak Ursynów czy Wilanów? Czy, według Ciebie to mieszkańcy naszej dzielnicy nagle zmienili poglądy czy partia w wymiarze lokalnym przez ostatnie lata przestała działać? - To jest smutny temat. Nakładają się dwa procesy. Lokalny proces starzenia się Żoliborza i ogólnopolska zmiana preferencji wyborczych mieszkańców dużych miast. Na przestrzeni ostatniej kadencji, w latach 2014 -2018 zmarło 10% mieszkańców Żoliborza historycznego. Cóż starzeją się nie tylko drzewa. Zachodzi proces zmiany pokoleniowej. Na ten lokalny proces nakłada się proces ogólnopolski. Otóż faktycznie ostatnie kampanie wyborcze partii Prawo i Sprawiedliwość nie były skierowane na pozyskanie serc i umysłów mieszkańców dużych miast. Liczę na zmianę tej polityki! Oczywiście aktywność lokalna, nawet w oderwaniu od aktywności ogólnopolskiej może wiele zmienić, ale sądzę, że dopiero kadencja 2023 - 28 przyniesie korzystne zmiany dla Żoliborza. - Tak właśnie czytam o zakazie hodowli zwierząt na futra i uboju rytualnego. Radni PiS w sejmiku poparli zakaz grillowania, koszenia trawy kosiarkami i paleniu w kominkach. Proponuję jeszcze zakaz jedzenia mięsa i podparcie dla małżeństw homoseksualnych, dzięki czemu macie szanse na wyścig z lewicą w dyscyplinie kretyństwo. - Oj, panie redaktorze, widzę, że ulega Pan pokusie poruszania nośnych tematów ogólnokrajowych, które są łatwiejsze od trudnych tematów lokalnych np. deficytu miejsc w przedszkolach dla żoliborskich dzieci. Cóż mogę odpowiedzieć? Nie będąc politykiem a jedynie samorządowcem najniższego szczebla samorządu? Poruszając się w zakresie swojej odpowiedzialności swojego mandatu społecznego radnego dzielnicy? Moja odpowiedź nie jest odpowiedzią polityką a konserwatysty, przeciwnika rewolucji, w tym zielonej rewolucji. Sądzę, że tak jak zielona rewolucja z połowy ubiegłego wieku, poprzez niekorzystne przekształcenia środowiska przyrodniczego w wyniku wprowadzania monokultur rolnych, przeprowadzania nieprzemyślanych melioracji czy nadmiernego zużycia wody w celu nawadniania, nadużywania nawozów sztucznych i pestycydów; doprowadziła do pojawienia się nowych chorób i uczuleń. Tak zmiana istot żywych w przedmioty produkcji będzie miała zgubne konsekwencje w następnym pokoleniu. Przedmiotowe podejście do istot żywych wcześniej czy później zemści się na konsumentach. Jako konserwatysta nie mogę zaakceptować faktu, że zwierząt się już nie chowa, nie hoduje, a produkuje. A warunki produkcji tych istot żywych nastawione na ograniczanie kosztów i zwiększenia zysku, zakładają na przykład ograniczenia możliwości poruszania się tych istot żywych. - Bardzo fajny bełkocik Ci wyszedł. No dobrze. W takim razie porozmawiajmy o konserwatyzmie. Jakie ma praktyczne zastosowanie myślenie konserwatywne w wymiarze lokalnym? Czy może być atrakcyjne dla młodych ludzi, którzy są coraz gorzej wykształceni a ich sposób myślenia kształtuje doktor Google i pan Facebook? - Konserwatyzm na poziomie dzielnicowym to dwa wymiary: ekonomiczny i symboliczny. Co do kwestii finansowych to proszę zauważyć, że dzięki konserwatystom udało się zatrzymać trochę pieniędzy w kieszeniach żoliborskich spółdzielców poprzez likwidację opłaty za wieczyste użytkowanie. Ta zmiana dobra dla spółdzielców, dolegliwie zmniejszyła budżet dzielnicy. Likwidacja daniny publicznej nie byłaby możliwa, gdyby nie konserwatywne przekonanie, że z tych pieniędzy dawni użytkownicy wieczyści zrobią lepszy użytek niż prezydent Rafał Trzaskowski. Natomiast w wymiarze symbolicznym dzielnicowy konserwatyzm to troska o to by barwy narodowe były eksponowane na masztach przy urzędzie dzielnicy z należytą czcią, to jest troska o miejsca pamięci narodowej, to jest kwestia szacunku do tradycyjnych wartości. Brak konserwatyzmu na poziomie dzielnicy, będzie prowadzić do różnych rewolucji ideologicznych, brak konserwatyzmu to niebezpieczne eksperymenty, których wolałbym uniknąć i w tym pokoleniu i w następnych. - No! To jest stary dobry Hlebowicz. Już myślałem, że na starość staniesz się aktywistą miejskim. A tak, nawiasem mówiąc, aktywiści miejscy to naiwni chłopcy w krótkich spodenkach jak chcą ich widzieć niektórzy czy świadomi, twardzi neomarksiści jak twierdzą inni? - Jestem fanem ruchów miejskich. Zresztą Panie redaktorze, Ty też jesteś ruchem miejskim :) Bez ruchów miejskich miasto stołeczne byłoby smutne, a polityka samorządowa uboższa. Mielibyśmy samorządowy system dwupartyjny. Pojawienie się ruchów miejskich nieco to prymitywną kompozycję sublimuje. Ruchy miejskie na Żoliborzu mają bardzo długą tradycję. Do prehistorycznych ruchów miejskich zaliczam na przykład Międzyparafialny Komitet, potem Apolitycznych Żoliborzan , potem Projekt Żoliborz dziś zarówno MjN#Żoliborz, jak i Moje Miasto Żoliborz . Również INFORMATOR ŻOLIBORZA- gazeta, która jest mi bliska-tworzył swoje listy wyborcze. Bezpartyjni samorządowcy , wszystkie lokalne, miejskie, dzielnicowe komitety wyborcze, które nie korzystają z ogólnopolskich partyjnych znaków, są szansą dla samorządu Warszawy, a nie zagrożeniem. - Oderwijmy się na koniec od naszego kraju. Hlebowicze to stary rusiński ród spod Grodna. Jak widzisz sytuację naszych braci rusinów? - Rewolucje, które na przestrzeni ostatnich lat miały miejsce u naszych wschodnich sąsiadów; mogę podzielić na dwie grupy. Na przetasowania oligarchicznej struktury, które nic nie zmieniały tak jak Pomarańczowa Rewolucja , oraz na działania, które były realnym zagrożeniem dla Moskowii-takie jak Rewolucja Godności sprzed kilku lat na Ukrainie. To, co się dziś dzieje w Mińsku-jest raczej rewolucją godności. Niemniej jednak trzeba zwrócić uwagę na ślady świadczące o moskiewskich inspiracjach. Myślę, że Moskwa wpływa na obie strony barykady. Moskwa próbowała Aleksandra Grigorijewicza Łukaszenkę zamienić na GASPROM-owego bankiera Wiktora Dymitryjewicza Babarykę. Się nie udało. Łukaszenka kontroluje jeszcze aparat represji. Babaryce postawiono zarzuty przestępstw gospodarczych i od czerwca 2020 roku pozostaje w areszcie. Panie redaktorze, dziś w niedzielę 13 września 2020 - jak co niedzielę-trwają w Mińsku uliczne manifestacje. Manifestacje mają na celu pokazać Władymirowi Władymirowiczowi Putinowi, że Łukaszenko kontroluje już tylko aparat siłowy. Dziś Marsz Bohaterów idzie na Drozdy. W mikrorejonie Drozdy mieszka cała łukaszenkowska elita władzy. Marsz tam nie dojdzie, a siłowiki zatrzymają dwie czy trzy setki demonstrantów. Ale zostawmy Mińsk, przejdźmy do mojego kochanego Grodna. W Grodnie są trzy duże zakłady pracy: największy to Azoty, następnie fabryka prefabrykatów budowlanych i ostatni to jest konglomerat chemiczny produkujący m.in. włókna do na potrzeby przemysłu odzieżowego. We wszystkich wspomnianych zakładach odbyły się akcje protestacyjne. Strajków okupacyjnych nie było, były akcje protestacyjne polegające na opuszczeniu miejsc pracy i masowych wiecach na placu Sowieckim (plac Batorego). I tu pojawia się председател Гродненского облисполкома Владимир Караник, przewodniczący zarządu obwodu grodzieńskiego Włodzimierz Karanik, który w towarzystwie naczelnika wydziału bezpieczeństwa (nazwiska nie pomnę) wyszedł do protestujących i ich przeprosił za brutalność poprzednika. Ta „rozmowa” na grodzieńskim placu Batorego doprowadziła do uśmierzenia protestów. Dlaczego? Bo to jest spontaniczny protest, bez strategii i bez przywódców. - Co wydarzy się z Białorusią? Przed 506 laty, 8 września 1514 r. prawosławne wojska Wielkiego Księstwa Litewskiego dowodzone przez prawosławnego hetmana Konstantego Iwanowicza Ostrogskiego pokonały pod Orszą, liczniejsze oddziały Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. - Zanim nastał Aleksander Grigorijewicz Łukaszenka, rocznica Bitwy Pod Orszą była świętem białoruskiej armii a epicki obraz batalii wisiał w Mińsku w Sejmie. Jeśli Dobroruś nie chce się roztopić w Federacji Rosyjskiej musi powrócić do tej symboliki. Czy taka zmiana kursu jest możliwa teraz w 2020 roku? Myślę, że nie. Myślę, że protesty powyborcze jedynie osłabiły Łukaszenkę w jego negocjacjach z Moskową. Czy jest nadzieja dla Białorusi? Tak, ale dopiero w przyszłym pokoleniu, albo za dziesięć lat. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zobacz także: Na Żoliborzu przybędzie 240 nowych drzew Zobacz także: Wypadek na Niegolewskiego Zobacz także: Kępa Potocka - będą śpiewane piosenki powstańcze